Urzędnicy chcą wymusić poprawę jakości rosyjskiej ropy. Jej jakość spada z roku na rok, bo przepływając rurociągami Transnieft zawartość siarki wzrasta o 0,01 proc., ale są odcinki, gdzie nawet o 1,7 proc. rocznie. Takie dane zawarte są w strategii koncernu, do której dotarła gazeta "Wiedomosti".
Jako powód podawana jest nie zła jakość rur, ale starzenie się rosyjskich złóż ropy. Szczególnie zanieczyszczona siarką jest ropa z Baszkiri i Tatarstanu. W rurociągach miesza się ona z lekką syberyjską ropą lepszej jakość, pogarszając zawartość siarki w mieszance.
Dlatego cena rosyjskiej marki Urals na giełdach Europy jest niższa od marki Brent. Różnica sięga średnio 4 dol. i gdyby nie zniżki, które dają rosyjscy eksporterzy (sięgają 4 mld dol. rocznie), a także obecne embargo na paliwo z Iranu, chętnych na rosyjskie brudne paliwo byłoby coraz mniej.
Rząd chce to zmienić, zmuszając koncerny do przetwarzania surowca w Rosji. Część rurociągów z dalekiej Syberii ma zostać zamknięta, a przerób robiony na miejscu. Koncerny mają swoje zdanie. Większy przerób ciężkiej ropy to większe nakłady. Np. Rosneft się z tym nie zgadza.
Rosja jest światowym liderem wydobycia ropy. W 2011 r. wypompowała 511,4 mln t. To o 5 mln t więcej niż dwa lata temu.