Dobre rozwiązania nie zawsze muszą pochodzić z Niemiec, Skandynawii czy USA. W tym tygodniu rosyjski rząd przygotował nowelizację prawa podatkowego, która wprowadzi tzw. płynną akcyzę na paliwo. Zmiana nie pozwala na zawyżanie cen przez producentów paliw. Ale także na nadmierne podwyżki akcyzy, na które często mają chęć urzędnicy, szukający szybkich pieniędzy do budżetu.
Rosjanie, w odróżnieniu od polskiego rządu, zdają sobie sprawę z newralgicznej pozycji rynku paliw. Ceny benzyny na stacjach przekładają się na obroty firm oraz finanse milionów rodzin. Warto więc zrezygnować z nadmiernej fiskalności, na rzecz dobrego samopoczucia obywateli, za czym zawsze idą zwiększone zakupy tańszego paliwa.
Tańsze paliwo u jednych, wymusza też obniżki u innych, napędza obroty w gospodarce i stymuluje wzrost. Paliwo drogie i stale drożejące powoduje złość, opór i negatywne emocje milionów polskich kierowców. Rosną koszty w przedsiębiorstwach, a wszytko skończyć się może poważnym wybuchem społecznego niezadowolenia.
Mam wrażenie, że rząd Donalda Tuska tej prostej relacji nie rozumie lub zauważyć nie chce. Najprościej zrzucać odpowiedzialność na wolny rynek czy pazerne koncerny paliwowe i nie robić nic, by ten stan rzeczy zmienić. Po co naruszać status quo, z którego do budżetu płyną coraz większe pieniądze. Takie myślenie zdaje się dominować w polskim rządzie.
Nadmierny fiskalizm państwa obecny jest we wszystkich dziedzinach polskiego rynku. Pomimo wielu przedwyborczych deklaracji rząd PO nic w tej materii nie zmienił na lepsze. Gdyby zdecydował się, np. wzorem Rosjan, zmienić zasady akcyzy na paliwa, by miała mniejszy udział w cenie; także koncerny nie mogłyby tłumaczyć podwyżek, rosnącymi obciążeniami.