Dziś rząd miał się zająć projektem ministerstwa energetyki - wydobycia gazu i ropy z pokładów łupkowych na terenie Rosji - dowiedział się portal Finmarket. Resort jest zdania, że na razie paliwa te nie są krajowi potrzebne, bo ma dość gazu ziemnego i ropy. Jednak Rosja musi zawczasu zyskać dostęp do amerykańskich technologii wydobycia.
A musi po nie sięgać, bowiem nawet z tradycyjnych złóż rosyjskie koncerny nie potrafią wydobyć tyle, co konkurencja. Zachodnie koncerny "wyciskają" ze złóż ropy 65-70 proc. zawartości, rosyjskie tylko ok. 37 proc. Przyznał to minister energetyki Aleksandr Nowak.
Dlatego rząd ma polecić Gazpromowi i Rosneft rozpoczęcie prac wydobywczych na złożach łupkowych, jednak nie na całym terytorium Rosji, lecz na wybranych obszarach. Zdaniem urzędników, gaz łupkowy może być wykorzystywany na terenach, gdzie wciąż ludzie nie mają dostępu do rodzimego gazu ziemnego z magistrali przesyłowych. A tak jest w większości regionów Dalekiego Wschodu i północnej Syberii.
W sierpniu ministerstwo energetyki uznało amerykański gaz łupkowy za zagrożenie dla Gazpromu. Według wyliczeń urzędników, w 2016 r. gazowy gigant może mieć kłopoty ze sprzedażą gazu ziemnego, bo Amerykanie zaczną eksportować swój gaz do Europy.
Gazprom publicznie dyskredytuje gaz z łupków, ale pracuje już nad wydobyciem ropy z pokładów łupkowych na Syberii Zachodniej razem z Shell Salym Pretroleum Development. Pokłady zasobnych w ropę łupków zalegają w syberyjskim złożu Wierchnie-Salimskim na głębokości ponad 2 km i mają niewielką grubość 20-20 m.