Polska posiada 800 mln ton tych pozwoleń i stara się o przesunięcie ich do kolejnego okresu rozliczeniowego, czemu stanowczo sprzeciwiają się państwa rozwijające się. Według nich utrzymanie pozwoleń oznacza, że państwa najbogatsze nie będą miały żadnych zobowiązań redukcyjnych w przyszłych latach. W ocenie Koalicji Klimatycznej polskich organizacji pozarządowych, jeżeli rezygnacja z nadwyżek uprawnień nie wchodzi w grę, to konieczne jest znalezienie takiego kompromisu, który ochroni system handlu emisjami oraz poprawi wiarygodność krajów zobowiązanych do redukcji emisji, w tym Polski.
Jednym z możliwych rozwiązań jest zgoda na wygaśniecie nadwyżki z pierwszego okresu wraz z końcem drugiego okresu rozliczeniowego Protokołu. Nadwyżka byłaby przeniesiona na drugi okres, ale nie wolno byłoby nią handlować – w ten sposób skorzystać z niej mógłby tylko kraj, który nią dysponuje i nie dłużej niż do końca drugiego okresu. Innym rozwiązaniem byłoby przyjęcie zasady "jedna tona za dwie", czyli zmniejszenie nadwyżek wszystkich stron o połowę.
Najnowszy raport Banku Światowego mówi wprost - jeśli utrzymany zostanie obecny poziom emisji gazów cieplarnianych to do 2100 roku średnia globalna temperatura wzrośnie aż o cztery stopnie Celsjusza. Zmiany klimatu dotkną wszystkie kraje na świecie, nie tylko te najbiedniejsze, choć one ucierpią najbardziej. Polska nie stanowi tu wyjątku, również mieszkańcy naszego kraju będą musieli borykać się z katastrofalnymi skutkami ekstremalnych zjawisk pogodowych będących wynikiem globalnego wzrostu temperatury.
Ekolodzy mają wątpliwości, czy podczas kolejnego szczytu polski rząd stanie na wysokości zadania i doprowadzi do wynegocjowania ambitnego, globalnego porozumienia na rzecz ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Tym bardziej, że w przeszłości Polska była wielokrotnie nagradzana niechlubną antynagrodą Fossil of the Day (Skamielina Dnia) przyznawaną państwom wykazującym się największym niezrozumieniem problematyki ochrony klimatu.
- Jesteśmy mocno zaniepokojeni tym, że Polski rząd będzie organizował szczyt klimatyczny w roku 2013. Państwo, które przewodniczy obradom powinno umieć działać na rzecz osiągnięcia kompromisu, tymczasem nasz kraj wielokrotnie blokował dążenia Unii Europejskiej do przyjęcia bardziej ambitnej polityki klimatycznej po roku 2020 – mówi Anna Ogniewska, specjalistka Greenpeace ds. energetyki odnawialnej.
- Żeby polski rząd był postrzegany jako godny zaufania gospodarz COP 19, musi udowodnić, że jest zdolny do wynegocjowania kompromisu oraz podjęcia skutecznych działań na rzecz ochrony klimatu. Nie uda mu się tego osiągnąć bez uwzględnienia w swojej strategii dynamicznego rozwoju innowacyjnych, zielonych technologii i porzucenia planów budowy kolejnych kopalni odkrywkowych węgla brunatnego, które przedłużą polską zależność od węgla na kolejne sto i więcej lat – dodaje.