Choć w najnowsze prognozy dotyczące przyszłości energetyki wiatrowej może być trudno uwierzyć, to warto przypomnieć, że jeszcze kilka lat temu wiatraki miały moc 90 kW, a dziś największe turbiny mają nawet 6 MW. - To największe obrotowe maszyny świata. Już turbiny o mocy 2,3 MW są większe od Airbusa 380 – powiedział podczas konferencji energetyki wiatrowej w Serocku Andrew Garrad, szef Europejskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Dodał, że biorąc pod uwagę plany UE dotyczące redukcji emisji CO2  perspektywie roku 2050 o 80-95 proc. wiatraki są jednym z najlepszych środków.

- W roku 2050 moc wiatrowa w UE może osiągnąć 700 GW, a produkcja energii tą metodą 2500 TWh, co pozwalałoby na zaspokojenie 50 proc. zapotrzebowania na energię w UE – wyliczał Garrad. Przyznał, że o ile lądowa energetyka wiatrowa jest mocno zaawansowana, to morska dopiero się zaczyna. - Ale i tak daje już 240 tys. miejsc pracy, a w perspektywie 2030 r.może być ich nawet 800 tys. - powiedział Garrad. Dodał, że Polska powinna postawić na wiatraki na Bałtyku (na lądzie dają nam już 2,5 GW mocy z 38 GW w całym krajowym systemie energetycznym). - Chcecie zrealizować cele redukcji emisji CO2? Chcecie płacić 135 tys. euro kar dziennie? - pytał szef ESEW. Dodał, że polski wiatr może kreować polskie miejsca pracy zwłaszcza, że nasze stocznie mają potencjał do budowy części wiatraków. Poseł Andrzej Dąbrowski (PSL) członek komisji infrastruktury przypomniał, że branża zainwestowała w naszym kraju prawie 18 mld zł, co świadczy o chęci rozwoju. - Oczywiście, że trzeba wspierać węgiel i gaz, ale i źródła zielone muszą być w tym miksie, a ich podstawą jest na dziś energetyka wiatrowa. Tylko tak można zapewnić bezpieczeństwo energetyczne kraju – powiedział Dąbrowski. - Są przesłanki, że do końca tego roku uda się wprowadzić ustawę o OZE. Jest szansa na utworzenie komisji nadzwyczajnej ds. energetyki i tam będziemy wtedy też o tym rozmawiać – dodał. Przyznał też, że ma nadzieję, że nie uda się przeforsować pomysłów opozycji o sztywnych odległościach rozmieszczania wiatraków, w tym dla instalacji już istniejących. - To byłaby śmierć energetyki wiatrowej w Polsce – ocenił poseł.

- Zarówno atom, jak i gaz łupkowy będą wywoływać kontrowersje. A ponadto zobowiązania międzynarodowe zobowiązują nas do rozwoju OZE. Musimy myśleć o dywersyfikacji źródeł energii, a OZE są tu ważnym elementem, bo uniezależniają nas także od dostaw z zewnątrz – mówił senator Michał Wojtczak, wiceszef komisji środowiska oraz Narodowej Rady Ekologicznej przy prezydencie RP. - To są nowe miejsca pracy w przemyśle, to możliwość restrukturyzacji rolnictwa, bo dochody z dzierżaw ziemi pod wiatraki to znacząca część budżetów gminnych – dodał.

- Z wiatru w Polsce produkujemy prawie 5 TWh energii, jesteśmy dojrzałym przemysłem. Energetyka wiatrowa w Polsce jest na piątym miejscu jeśli chodzi o wielkość inwestycji, dlatego jesteśmy ważną branżą – mówił Wojciech Cetnarski, nowy prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, które organizuje konferencję w Serocku. - Wsparcie jest wykorzystywane efektywnie. Z 5 mld zł dla OZE 30 proc. trafiło do sektora wiatrowego i z tego powstało 80 proc. nowych mocy w Polsce. Żadna branża energetyczna tego nie zrobiła. Mamy długą drogę do przejścia, ale wiemy, że możemy osiągnąć jeszcze więcej. Jednak by zrealizować cele apelujemy do strony rządowej o jak najszybsze podjęcie prac nad ustawą o OZE – dodał.

Urząd Regulacji Energetyki podaje, że w połowie kwietnia 2013 r. w Polsce było 696 instalacji wiatrowych o łącznej mocy 2,5 GW. Dla porównania – w 2011 i 2010 r. było odpowiednio 1389 MW i 1180 MW. Polska ma szansę w 2020 r. mieć w całkowitym bilansie ok. 14 proc. energii z wiatru. Jednak zdaniem Marty Kokoszko z Państwowej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych potrzebne jest zniesienie barier dla OZE – PAIiIZ przygotował raport na ten temat. - Rekomendujemy m.in. wydłużenie zielonych certyfikatów nie na 15, a na 20 lat oraz stworzenie przepisów przejściowych dla firm, których inwestycje są obecnie w toku. Z kolei zabranie prawa do zielonych certyfikatów, gdy producent sprzeda energię za więcej niż 105 proc. ceny urzędowej narusza zasady rynkowe – wyliczała Marta Kokoszka. Dodała, że barierą są także problemy z przyłączeniem nowych źródeł do sieci oraz procedury przyznawania pozwoleń dla inwestorów w morskie farmy wiatrowe na Bałtyku. - Procedury te są zbyt mało przejrzyste i zbyt długo trwają – oceniła.