Do powstania prywatnych armii przy koncernach potrzebna była specjalna ustawa, którą uchwalił parlament. Prawo zezwala koncernom na tworzenie oddziałów, które będą chronić rurociągi oraz obiekty przemysłowe Gazpromu i Transneft. Koszty utrzymania armii poniosą koncerny.
Władimir Putin już w 2007 r. dał ograniczoną zgodę, by koncerny mogły chronić swoje obiekty przed zorganizowanymi bandami, trudniącymi się kradzieżami paliw oraz sprzętu. Na ogromnym terytorium Rosji obiekty gazowe i paliwowe często znajdują się w bezludnym, trudno dostępnym terenie, co ułatwia działania złodziejom.
Rosja wydobywa najwięcej na świecie (514 mln t w ub. roku). Jednak nie cała ropa dociera do miejsca przeznaczenia. Od 2008 r, gdy światowe ceny ropy gwałtownie wzrosły, kradzieże w Rosji również się nasiliły. Prym wiodą regiony kaukaskie.
W 2010 r w Dagestanie koncern przesyłowy Transneft musiał powołać nową służbę ochrony, zorganizowaną na zasadach wojskowych (ochroniarze dostali ostrą broń), bowiem dotychczasowa nie radziła sobie z bandami napadającymi na rurociągi. Kradły one paliwo poprzez robienie tzw. wcięć w rury.
W 2011 roku sytuacja jeszcze się pogorszyła. Jak podało w specjalnym raporcie Centrum Problemów Regionalnych (CPR) - w czerwcu na terytorium Dagestanu skradziono z rurociągów Transneft 4,5 tys. ton, w lipcu - 13,6 tys. ton a w sierpniu 10,2 tys., ton. Na terenie tej jednej z najbiedniejszych rosyjskich republik funkcjonuje ok. 40 mini rafinerii. Co ciekawe część z nich pracuje oficjalnie i nawet płaci podatki. Nikt nie pyta, skąd pochodzi surowiec do przerobu.