Jak donosi gazeta, trwający od przeszło roku impas negocjacyjny pomiędzy rządem a inwestorem może zostać przełamany po tym, jak ze strony rządowej padła propozycja wzięcia na siebie części ryzyka związanego z potencjalnym wzrostem kosztów projektu, w zamian za niższą stawkę za produkowaną przez elektrownię energię.
EDF szacuje koszt swojej brytyjskiej inwestycji na około 14 mld funtów, ale brytyjscy eksperci są sceptyczni, co do rzeczywistych kosztów pierwszej od prawie 20 lat nowej elektrowni atomowej w tym kraju. Ich zdaniem opóźnienia podobnych projektów we Francji czy Finlandii sugerują, że budżet ostateczny koszt może być znacznie wyższy.
Tymczasem rządowi zależy przede wszystkim na obniżeniu tzw. strike price, czyli ceny, jaką EDF będzie żądał za każdą megawatogodzinę wyprodukowanej w nowej elektrowni energii. Według wcześniejszych doniesień prasowych koncern oczekuje kwoty zbliżonej do 100 funtów, gdy rząd obstaje przy stawce zbliżonej do 90 funtów za megawatogodzinę.
Kwestia ceny jest tym bardziej istotna, że kontrakt ma obowiązywać przez 35 lat, co sprawia, że nawet niewielka obniżka może skutkować milionami funtów oszczędności w całym cyklu życia elektrowni. The Sunday Telegraph donosi, iż EDF jest w stanie zgodzić się na stawkę pomiędzy 90 a 93 funtów za megawatogodzinę.
Gazeta nie podaje jednak, jak miałby wyglądać udział rządu w ewentualnych kosztach projektu.