Wzrost wydobycia na świecie na skutek uruchamiania nowych projektów w USA, Australii, wschodniej Afryce, Rosji i Kanadzie może zwiększyć dwukrotnie produkcję sprężonego gazu ziemnego LNG do 600 mln ton rocznie od 2018 r. i zapewnić nowe większe dostawy na światowe rynki. Po latach spadku dojdzie do wzrostu eksportu dzięki uruchomieniu w III kwartale nowego zakładu sprężania gazu przez Exxon Mobil w Papui Nowej Gwinei i pod koniec roku w australijskiej prowincji Queensland przez brytyjską BG Group.
Większość nowych dostaw z Australii i wschodniej Afryki będzie trafiać do Azji, natomiast znaczna część produkcji z USA i z innych miejsc dotrze do europejskich terminali.
- Uważamy, że europejski rynek gazu stanie się zrównoważonym rynkiem globalnego gazu — stwierdził szef marketingu LNG w ConocoPhillips, Birger Balteskard na międzynarodowej konferencji nafciarzy w Londynie. Ocenił, że zależność Europy od importu gazu będzie rosnąć, bo miejscowe złoża wyczerpują się, ale proponowane przez Amerykę terminale eksportowe pomogą pokryć potrzeby. — Istnieje potencjalna duża luka między popytem i podażą w Europie, naszym zdaniem do 2025 r. wyniesie 25 mld stóp sześciennych (708 mln m3) dziennie — dodał.
Stany produkują tymczasem rekordowe ilości gazu łupkowego, zaproponowały kilkanaście projektów eksportowych, z których część może być nakierowana na Europę po 2015 r. Największy europejski dostawca, Rosja każe sobie dużo płacić, co sprzedającym amerykański LNG stwarza szansę wejścia na ten rynek z niższymi stawkami. W Europie może dojść do rywalizacji rosyjskiego gazu z magistrali ze sprężonym gazem z USA i być może ze wschodniej Afryki — uważa Balteskard.
Azja coraz ważniejsza
W Azji popyt na gaz przewyższył podaż. Japonia, największy na świecie klient na LNG, przestawił się bardziej na gaz po katastrofie w Fukushimie w 2011 r., a drugi regionalny klient, Korea zwiększyła jego zakupy po skandalu z bezpieczeństwem w energetyce jądrowej. Azjatycki gaz kosztuje teraz ponad 20 dolarów za milion brytyjskich jednostek termicznych, podczas gdy w Europie ok. 10 dolarów.