O gwałtownym obniżeniu odbioru rosyjskiego gazu poinformował Reuters. Na przykład w poniedziałek ukraiński import wyniósł 28 mln m sześc. na dobę, czyli pięć razy mniej, niż Naftogaz odbierał na początku lutego. Wtedy wielkość importu wynosiła 147 mln m sześc. na dobę.
W środę minister energetyki Eduard Stawicki wyjaśnił gazecie „Kommiersant", że spadek zamówień ma związek ze spadkiem popytu od ukraińskich odbiorców. Po dużych mrozach nastąpiło ocieplenie. Stawicki przyznał też, że jest i drugi powód cięcia zakupów – dług wobec Gazpromu. Naftogaz był winien Rosjanom 2,7 mld dol. (niektóre źródła mówią nawet o 3,35 mld dol.), ale 18 lutego zapłacił 1,28 mld dol. za gaz z 2013 r. i jeszcze 191 mln dol. za kupiony z 33-procentową zniżką w styczniu.
Stawicki dodał też, że sam Naftogaz ma teraz kłopoty z egzekwowaniem należności za gaz dostarczony instytucjom i firmom komunalnym. Ma to związek z obecną sytuacją polityczną na Ukrainie.
Wcześniej eksperci i media podejrzewali, że ukraiński operator gazowy ogranicza zakupy w Rosji z obawy przed ponownym wzrostem ceny gazu. W poniedziałek rosyjski premier zapewnił, że porozumienie gazowe z grudnia, które dało Ukrainie tańszy gaz, będzie obowiązywać „niezależnie od zmiany władzy".
Dmitrij Miedwiediew przypomniał jednak, że każde porozumienie na swój okres ważności. „To osobne zagadnienie, co będzie z gazową współpracą, kiedy skończy się termin obowiązywania umowy o zniżkach".