Aleksiej Miller, prezes Gazpromu, prognozował w 2007 r., że kapitalizacja jego firmy zwiększy się przez siedem lat do 1 bln dol. Od tego momentu spadła ona o 154 mld dol., do 97 mld dol. Choć kurs akcji spółki wzrósł w tym roku o prawie 3 proc., a przez ostatnie 12 miesięcy o około 16 proc., to wciąż jest o ponad 40 proc. niższy niż podczas szczytu osiągniętego w 2011 r.
Gazprom był w ostatnich latach pod presją. Zaszkodziła mu m.in. łupkowa rewolucja w USA i spadek popytu na surowce energetyczne na światowych rynkach. W ostatnich latach szereg europejskich odbiorców renegocjowało z nim długoterminowe kontrakty i skłaniało do obniżek cen (ostatnio udało się to Litwie). Zysk netto Gazpromu spadł w IV kwartale 2013 roku do 8,6 mld dol. z 13,2 mld dol. rok wcześniej. Wielu analityków uważa, że spółka jest źle zarządzana i wydaje zbyt dużo. Przykładem na to może być np. gazociąg South Stream, który ominie Ukrainę przez Bałkany. Koszt jego budowy szacowany jest na 85 mld dol., gdy jego moce przesyłowe prawdopodobnie będą wykorzystywane w mniej niż 50 proc.
– Gazpromu dotykają te same problemy co inne państwowe rosyjskie spółki. Jest on aktywnym uczestnikiem polityki zagranicznej państwa i jego projektów socjalnych, których koszty częściowo pokrywa, odciążając budżet – wskazuje Oleg Popow zarządzający funduszem w Allianz Investments.
Dodatkowe problemy sprawi Gazpromowi ukraiński konflikt. Jeśli dojdzie do wstrzymania dostaw na Ukrainę, po raz kolejny odbije się to na wiarygodności i wynikach rosyjskiego gazowego giganta. Koncern nie został na razie dotknięty sankcjami, ale podobnie jak innym dużym rosyjskim firmom, trudniej jest mu obecnie zdobywać finansowanie na zachodnich rynkach. Według nieoficjalnych informacji planuje więc sprzedaż obligacji w Chinach. W lipcu koncern chce zaś wejść na giełdę w Singapurze.
W ciągu kilku tygodni mają być znane wyniki dochodzenia Komisji Europejskiej dotyczącego praktyk monopolistycznych Gazpromu. Spółka może dostać pokaźną karę, a jej pozycja na rynku UE zostanie osłabiona.
