Rz: Polska energetyka jest na rozdrożu. Z jednej strony stoi na straży węglowej tożsamości, a z drugiej podlega regulacjom europejskim nastawionym na dekarbonizację. Jak to wygląda z perspektywy firmy wywodzącej się z niemieckiego rynku, gdzie transformacja poszła najdalej.
Decyzje rządu niemieckiego, by nadmiernie wspierać odnawialne źródła energii i zaprzestać wytwarzania energii elektrycznej w elektrowniach jądrowych, wprowadziły dużą nierównowagę na rynku i poddały ogromnej presji konwencjonalne źródła energii. Niestety RWE mocno odczuło efekty tych decyzji.
Przy spadających cenach energii (niemieckie ceny hurtowe oscylują obecnie wokół 30 euro za 1 MWh) i braku pewności co do przyszłych cen uprawnień do emisji CO2 subsydiowana energia odnawialna wypycha z rynku elektrownie konwencjonalne.
Na obecnym poziomie rozwoju technologii, kiedy systemy magazynowania nie są jeszcze wystarczająco efektywne pod kątem technicznym i jednocześnie dość drogie, jest to ryzykowne ze względu na niestały charakter dostaw energii pozyskiwanej ze źródeł odnawialnych. Pewne wsparcie ze strony elektrowni konwencjonalnych, choć w skali być może mniejszej niż dotychczas, jest konieczne. Rozwiązaniem tej sytuacji mógłby być rynek mocy, o którym się teraz dużo dyskutuje. Warto jednak być świadomym, że transformacja sektora energii od źródeł konwencjonalnych w kierunku technologii odnawialnych jest nieodwracalna, ale należy ją przeprowadzać gwarantując stabilność rynku energii.
Jesteśmy dopiero na początku dyskusji o strukturze wytwarzania w perspektywie 2050 r.