Już u progu wakacji, 23 i 24 czerwca, padły rekordy zapotrzebowania na moc w szczycie. Teraz czekamy na przebicie 22,75 tys. MW w szczycie porannym. Zwłaszcza że kolejny tydzień będzie cieplejszy niż mijający.
Drogo w regionie
Zwiększone zapotrzebowanie przy napiętym bilansie systemu winduje ceny hurtowe energii. W czerwcu na rynku spot średnioważona cena energii była o 62,19 zł/MWh wyższa niż w maju i wyniosła 222,84 zł/MWh. Choć nie wpłynęło to jeszcze w dużym stopniu na roczny kontrakt na 2017 r., to zwyżka dla dostaw w III kwartale na rynku terminowym jest spora. O ile na początku czerwca prąd z dostawą od lipca do września kosztował 175 zł/MWh, o tyle w ostatnim dniu notowań był droższy o 23 zł/MWh.
W najgorętsze dni ze względu na remont stacji transformatorowej wyłączony był kabel ze Szwecją (od 28 czerwca do 5 lipca). Ale i tak nie wspomógłby nas tanim prądem. Bo ze względu na kiepską pogodę i wyłączenie bloku jądrowego szwedzkie ceny też nie należały do niskich.
Marian Kilen, menedżer ds. tradingu w Fortum, wskazuje, że np. 27 i 28 czerwca średniodobowe ceny hurtowe u naszych północnych sąsiadów wynosiły odpowiednio 54,20 i 78,29 euro/MWh. W tych dniach identyczne ceny były w krajach bałtyckich, a 1 lipca doszły tam do 114,62 euro/MWh.
Podobne poziomy obserwowaliśmy na warszawskiej Towarowej Giełdzie Energii. U nas drożej w tym czasie było tylko na rynku bilansującym, gdzie 28 czerwca padł rekord – cena pasma sięgnęła 484,81 zł, a w szczycie płacono blisko 679 zł/MWh.