Taryfy na gaz ziemny znikają w Polsce od 1 października dla wszystkich odbiorców, z wyjątkiem gospodarstw domowych. One, jako grupa szczególnie wrażliwa, będą rozliczane na podstawie urzędowego cennika przedkładanego do zatwierdzenia prezesowi Urzędu Regulacji Energetyki jeszcze do końca 2023 r. To oznacza, że ponad trzy czwarte gazu sprzedawanego w naszym kraju nie będzie już podlegało obowiązkowemu taryfikowaniu.
Mniej barier
Na zniesieniu taryf zapewne skorzysta PGNiG, które uważa, że pozytywnie wpłynie to na rozwój rynku gazu. – Niniejsza zmiana stanowi zniesienie istotnej bariery rozwoju rynku gazu i pozwoli na bardziej równomierne rozłożenie ryzyka gospodarczego w relacjach między spółkami obrotu a odbiorcami biznesowymi – informuje biuro prasowe spółki. W ocenie PGNiG zniesienie taryf nie powinno mieć wpływu na poziom konkurencyjności na polskim rynku, gdyż w praktyce od dawna taryfy są dla spółek jedynie formalnym wymogiem. Ich poziom co do zasady nie ma wpływu na ceny, które to ustalane są na podstawie giełdowych notowań.
Dziś koncern surowiec kupuje głównie od Gazpromu. Systematycznie jednak dywersyfikuje import i być może po 2022 r., gdy wygaśnie zawarty z Rosjanami kontrakt, przestaniemy sprowadzać gaz ze Wschodu. Temu może służyć m.in. rezerwacja dodatkowych mocy regazyfikacyjnych terminalu LNG w Świnoujściu. W efekcie PGNiG będzie miał do dyspozycji całość mocy gazoportu. To pozwoli statkami importować do 5 mld m sześc. surowca rocznie.
W ocenie koncernu energetycznego Energa ceny gazu będą teraz zależały głównie od warunków pogodowych i dostępnych pojemności magazynowych. – Ponadto cena będzie zależała od wolumenu i ceny importowanego gazu, w tym kosztów przesyłu i magazynowania – twierdzi Adam Kasprzyk, rzecznik Energi.