Jak pokazują dane Polskich Sieci Elektroenergetycznych, w ubiegłym roku kupiliśmy z zagranicy 6,75 TWh prądu, o 37 proc. więcej niż rok wcześniej. To już czwarty rok z rzędu, kiedy nasz kraj jest importerem energii netto, czyli więcej megawatogodzin sprowadza, niż oddaje.
Miniony rok był jednak pierwszym, kiedy handlowcy odczuli zwiększony napływ. – Zadowoleni jesteśmy głównie z przepustowości na granicy z Niemcami i Czechami, gdzie operator udostępniał stale łącznie ok. 500 MW. Tanią energię z niemieckich wiatraków i farm solarnych można było kupić już nie tylko okazjonalnie, jak to bywało w poprzednich latach. Połączenie było blokowane przez operatora sporadycznie, a poziom przepustowości do kraju był generalnie stały i przewidywalny – twierdzi Michał Borg, starszy handlowiec w Fiten.
Rzeczywiście, z Niemiec przyszło do nas prawie 840 GWh, tj. ponadpięciokrotnie więcej niż rok wcześniej. Import z Czech zwiększył się zaś trzykrotnie, do 309 GWh.
Sytuacja może się jeszcze poprawić wraz z zamontowaniem na granicy niemiecko-polskiej drugiego urządzenia blokującego nieplanowane przepływy energii, co uwolni moce dla przepływów handlowych. – Jeśli obecne moce zostaną zwiększone po uruchomieniu kolejnej linii transgranicznej, to dodatkowe 500 MW z tego kierunku zwiększy bezpieczeństwo w upalne i suche dni latem, uniezależniając operatora systemu od awaryjnych sytuacji spowodowanych ewentualnym wypadaniem bloków elektroenergetycznych z systemu – tłumaczy Borg.