– Wybór wykonawcy badań lokalizacyjnych i środowiskowych to kolejny krok w projekcie, który z pewnością przyczyni się do umocnienia poziomu wiarygodności polskiego programu jądrowego – skomentował Aleksander Grad, prezes spółki PGE EJ 1 odpowiedzialnej za budowę pierwszej polskiej siłowni atomowej, kiedy w ostatnich dniach podpisano umowę z konsorcjum firm z amerykańskiej grupy Worley Parsons.
Wybrana w przetargu firma przeprowadzi analizy techniczne i wskaże, która z wybranych wstępnie lokalizacji będzie najlepsza dla „polskiego atomu". Nazwy tych miejsc znane są już od ponad roku - to Choczewo, Gąski i Żarnowiec.
Rzecz w tym, że według informacji „Rz" na poziomie rządu wciąż nie ma jednogłośnej zgody, w jaki sposób inwestycja ma być przeprowadzona. Dotyczy to między innymi sprawy jej lokalizacji.
Może budować gdzie indziej?
Według naszych rozmówców związanych z rządem, temat wskazanych wstępnie miejsc iskrzy tak mocno, że trzeba jeszcze raz przedyskutować, czy rzeczywiście elektrownia musi powstać właśnie w jednej z nich. - Trzeba również przeanalizować przepisy prawa atomoweg0 - mówi "Rz" wysoki rangą polityk.
Tymczasem decyzja o lokalizacji jest jedną z kluczowych kwestii, które muszą zostać rozstrzygnięte, jeśli projekt atomowy ma dojść do skutku. Przy obecnym stanie prac już dziś eksperci oceniają, że decyzja o umiejscowieniu siłowni w konkretnym miejscu nie zapadnie przed końcówką 2015 r.