Niespodzianki nie było. Wieczorem Rada Ministrów na wniosek Waldemara Pawlaka zaakceptowała tekst porozumień gazowych z Rosją. Według umowy rosyjski koncern Gazprom zwiększy dostawy gazu do Polski do 10,3 mld m sześc. rocznie. Teraz dostajemy 7,5 mld m.
Właśnie na tym szczególnie zależało polskim władzom, bo bez dodatkowych dostaw od rosyjskiej firmy jeszcze tej zimy mogły wystąpić problemy z zaopatrzeniem w gaz. Umowa obowiązywać ma do końca 2022 r. W dokumencie nie ma zasady o zakazie reeksportu rosyjskiego gazu, a zatem jego nabywca, czyli Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, będzie mógł ewentualne nadwyżki sprzedawać poza Polską.
Gazprom gwarantuje utrzymanie przesyłu swojego gazu rurociągiem jamalskim przez nasz kraj do 2019 r. Ale – jak przyznają przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki – możliwe jest wydłużenie tego okresu do 2045 r. Kwestia dostępu do tego gazociągu wzbudzała od początku najwięcej kontrowersji, bo zarządzanie nim przejąć ma Gaz-System. Komisja Europejska zażądała, by rurociąg podlegał prawu unijnemu, czyli był ogólnodostępny. A zatem by mogli z niego korzystać nie tylko właściciele, czyli Gazprom i PGNiG. Operatorem gazociągu zostanie państwowa spółka Gaz System i to ona zdecyduje, kto jeszcze będzie, oprócz właścicieli, mógł korzystać z wolnych mocy rurociągu jamalskiego.
Porozumienie gazowe wejdzie w życie zaraz po podpisaniu przez wicepremierów obu krajów, co jest możliwe już w piątek. Dziś do Warszawy przyjadą urzędnicy rosyjskiego Ministerstwa Energetyki, by ustalić szczegóły wizyty wicepremiera Igora Sieczyna.
Michael Cercone, rzecznik Komisji Europejskiej, mówił wczoraj, że nie jest ona jeszcze w stanie ocenić zgodności umowy dotyczącej zarządzania Jamałem ani porozumienia międzyrządowego z prawem unijnym. – Nie wiemy, czy gazociąg będzie zarządzany w taki sposób, by zapewnić dostęp stron trzecich i możliwość przepływu gazu w odwrotną stronę w miarę wolnych mocy – dodał.