Prezydent Ukrainy odłożył na bok dyplomatyczne względy i w wywiadzie dla dziennika „Kommersant" oświadczył, że Ukraina nie jest „ubogim krewnym " Moskwy. Był to jego najostrzejszy atak na Rosję od czasu objęcia urzędu szefa państwa w 2010 r.
- Stanowisko Rosji jest absolutnie nie do zaakceptowania i jeśli nie zmieni się, to zwrócimy się do arbitrażu międzynarodowego. — dodał. — Przygotowaliśmy już materiały do złożenia w sądzie. Jesteśmy całkowicie pewni, że doszło do pogwałcenia porozumień międzynarodowych. Tak, sąd to posunięcie ostateczne, ale nic nie zmieniło się przez ostatnie półtora roku — wyjaśnił.
Ukraina dąży do zmiany umów z Rosją podpisanych przez poprzedni rząd w Kijowie, bo chce uzyskać niższe ceny gazu dostarczanego przez Gazprom. Janukowycz oświadczył, że Kijów przepłaca rocznie 5.6 mld dolarów.
Prezydent dodał, że podstawą stosunków gazowych Rosji z Ukrainą powinny być umowy z 2001 r., a nie 10-letnie porozumienie z 2009 r., podpisane przez premier Julię Tymoszenko. — Cena nie jest uczciwa dla Ukrainy. Ustalono warunki jak dla wroga — stwierdził.
Janukowycz powiedział, że Ukraina płaci Rosji za gaz więcej niż Niemcy. Jeśli Kijów będzie tak przepłacać przez następne 10 lat, to Ukraina straci rocznie 60 mld dolarów czyli 20 proc. budżetu. Ostatnie ostre słowa Dmitrija Miedwiediewa wobec Kijowa uznał za całkowicie niewłaściwe. — Nie jesteśmy ubogim krewnym, jesteśmy niepodległym państwem — podkreślił.