Akcjonariusze giełdy energii zainteresowani sprzedażą swoich udziałów postanowili przyznać GPW tzw. wyłączność na negocjacje, która obowiązuje do końca tego roku. W oficjalnym komunikacie wydanym przez ministra skarbu znalazło się zapewnienie, że oferta GPW była najkorzystniejsza. GPW może kupić 80,3 proc. akcji energetycznej giełdy, a – jak ustaliliśmy – wycenia je nawet na 230 mln zł.
Kwota jest znacząca i – według nieoficjalnych informacji – porównywalna ze wstępnymi wycenami konkurentów. Gdyby akcjonariusze TGE nie zdołali dojść do porozumienia z GPW, co wydaje się mało prawdopodobne, wtedy to konkurenci z zagranicy – skandynawska giełda Nord Pool i holenderska APX – dostaną swoją szansę. To one wcześniej zgłaszały zainteresowanie przejęciem TGE.
Decyzja polskich akcjonariuszy TGE nie jest niespodzianką. GPW od początku uchodziła za faworyta w tym przetargu, zwłaszcza że miała poparcie najbardziej wpływowego udziałowca TGE, czyli Skarbu Państwa (choć w samym kierownictwie resortu były na ten temat różne opinie). Z kolei szef warszawskiej giełdy Ludwik Sobolewski wielokrotnie przekonywał, że oferta jego firmy jest najbardziej odpowiednia. Jeszcze w maju zapowiadał, że liczy na sfinalizowanie w tym roku przejęcia TGE, i nie wykluczył możliwości emisji obligacji, by sfinansować transakcję.
Prezes TGE Grzegorz Onichimowski uważa, że teraz najważniejszym wyzwaniem dla firmy jest przygotowanie do wdrożenia unijnej idei europejskiego wspólnego rynku energii. Formalnie ma zaistnieć w 2014 roku, ale TGE, działając na obszarze Polski, należy do grupy giełd – wspólnie z niemiecką i skandynawską – które mają to zrobić jako pierwsze już w przyszłym roku. – To oznacza unifikację systemów wszystkich giełd objętych programem pilotażowym – dodał.
Zdaniem prezesa Onichimowskiego TGE powinna też przygotować się do otwarcia rynku gazowniczego w Polsce, co zapowiadane jest na 2012 r., i utworzyć giełdę gazową właśnie.