Gazprom i RWE uzgodniły w ostatnim tygodniu, że dadzą sobie jeszcze kilka miesięcy na rozmowy i analizy opłacalności przedsięwzięcia. Gazprom chce lepiej się przyjrzeć sytuacji na energetycznym rynku Niemiec – poinformowała agencja Bloomberg.
– Trudno o strategiczną logikę w zaangażowaniu Gazpromu w niemiecki biznes energetyczny. Wśród europejskich producentów energii panuje ogromna konkurencja. Nawet lider na rynku niemieckim, koncern E.ON, osiąga tylko przeciętne zyski – ocenia Derek Weaving, analityk rosyjskiego banku inwestycyjnego Renaissance Capital.
W lipcu Gazprom i RWE podpisały w Rzymie memorandum o partnerstwie strategicznym. „Dokument potwierdza zamiary obu stron zakończenia komercyjnych negocjacji z pozytywnym rezultatem. By to osiągnąć, Gazprom i RWE zaczynają konsultacje o joint venture, w którym znajdą się działające lub nowe elektrownie pracujące na gazie ziemnym i węglu w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Beneluksie" – głosił opublikowany wtedy komunikat Gazpromu.
Prezes RWE Jurgen Grossmann wyjaśnił, że dzięki memorandum koncern ma zagwarantowane „niezawodne dostawy gazu po konkurencyjnych cenach". Prezes Aleksiej Miller zapowiedział, że dokument daje RWE na trzy miesiące „ekskluzywne prawo na prowadzenie negocjacji z Gazpromem o realizacji energetycznych projektów w wymienionych krajach".
Trzy miesiące dawno minęły, a wspólna spółka nie powstała. RWE szuka sposobów na ograniczenie kosztów po rządowej decyzji wymuszającej zamknięcie do 2022 roku wszystkich elektrowni jądrowych. Współpraca z bogatym Gazpromem byłaby Niemcom na rękę.