Polska nie ma wielu opcji w walce z redukcją CO2

Atom to na­tu­ral­ny kie­run­ek dla polskiej gospodarki – mówi prezes Baker & McKenzie

Publikacja: 11.05.2012 02:06

Polska nie ma wielu opcji w walce z redukcją CO2

Foto: Archiwum

Rz: Czy Polska ma rację, wetując unijne propozycje w sprawie tzw. kroków milowych na drodze do redukcji CO2 w Unii Europejskiej do 2050 r.?

Eduardo Leite: To, że świat powinien ograniczyć emisję dwutlenku węgla, jest oczywiste. I nie może to być jedynie wola Unii Europejskiej, ale w tym samym kierunku powinni iść inni potężni emitenci CO2, np. Chiny czy Stany Zjednoczone. Każdy z tych krajów z pewnością zdaje sobie sprawę, że wiąże się to z ogromnymi kosztami, które jednak trzeba ponieść. Pytanie tylko, jak szybko powinniśmy osiągać kolejne etapy redukcji emisji dwutlenku węgla. W przypadku takiego kraju jak Polska, gdzie podstawowym paliwem do produkcji energii jest węgiel, trudno byłoby go wyeliminować z dnia na dzień. Dlatego stanowisko Polski jest zrozumiałe.

Ale czy może ono wpłynąć na zmianę polityki UE?

Na razie Polska jest osamotniona ze swoim wetem, ale wystarczy, że zdoła przekonać do swoich poglądów dwa czy trzy inne kraje i wówczas może uda jej się osiągnąć pewien kompromis na forum europejskim. W redukcji emisji CO2 ma nam pomóc budowa elektrowni jądrowych.

Czy pana zdaniem to jedyny sposób na rozwiązanie tego problemu i zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego dla polskiej gospodarki?

Tak naprawdę Polska nie ma zbyt wielu opcji. W krajowym miksie energetycznym króluje węgiel. Gaz jest droższym paliwem, ale coraz bardziej interesującym ze względu na niską emisyjność CO2 w procesie jego spalania, co z kolei pozwala ograniczyć koszty zakupu uprawnień do emisji. Koszty paliwa niezbędne do wytworzenia energii elektrycznej w elektrowni jądrowej są bardzo niskie, a sam proces technologiczny właściwie nie powoduje emisji CO2. Dlatego energetyka jądrowa jest naturalnym i atrakcyjnym kierunkiem. Dalsze losy energetyki jądrowej stanęły jednak pod znakiem zapytania po katastrofie w Fukushimie i nie wiadomo, jak ten segment będzie się dalej rozwijał, zważywszy, że część państw postanowiła zrezygnować z tego typu siłowni. Na marginesie warto jednak dodać, że dalszy rozwój inwestycji konwencjonalnych (elektrowni i elektrociepłowni węglowych czy opalanych gazem), a także rozwój odnawialnych źródeł energii to dziś wielka niewiadoma.

Ze względu na brak regulacji prawnych?

Między innymi. Polscy inwestorzy nie znają jeszcze losów wniosku derogacyjnego ws. darmowych uprawnień do emisji CO2, czyli nie wiedzą, ile otrzymają darmowych uprawnień do emisji w najbliższych latach. Ponadto projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii jest w fazie przygotowań, a od niej będzie przecież zależało, jakie wsparcie otrzymają instalacje produkujące zieloną energię. Nic dziwnego, że wiele inwestycji energetycznych w Polsce leży obecnie w zamrażarce.

Ale przecież właśnie teraz ruszyło wiele dużych przetargów na budowę bloków energetycznych.

To jeszcze nie decyduje o tym, czy te inwestycje faktycznie zostaną zrealizowane. Większość inwestorów wstrzymuje się z ostateczną decyzją inwestycyjną w oczekiwaniu na nowe regulacje prawne. Nawet jeśli zostają zawierane umowy projektowe, to są to umowy warunkowe, których realizacja jest zależna od podjęcia przez inwestora pozytywnej decyzji inwestycyjnej. To obecnie standardowa praktyka.

Problem w tym, że już wkrótce stopniowo wyłączane będą stare bloki węglowe. Czy może dojść do sytuacji, że nie zdążymy z budową nowych mocy i nie zdołamy zaspokoić krajowego zapotrzebowania na energię?

Niestety jest to realne zagrożenie, zwłaszcza że Polska ma niezbyt rozbudowane połączenia międzysystemowe z sąsiednimi krajami i nie bardzo może posiłkować się importem energii elektrycznej. Pewnym rozwiązaniem ad hoc jest przedłużanie żywotności starych bloków poprzez ich modernizację, ale to nie załatwia problemu emisji CO2 i często jest również niemal tak kosztowne jak budowa nowego źródła.

A rozwój energetyki odnawialnej, np. farm wiatrowych, może uzupełnić brakujące moce?

Obserwujemy co prawda silny rozwój energetyki wiatrowej, ale farmy wiatrowe są, z perspektywy systemu elektroenergetycznego, stosunkowo niewielkimi źródłami. Cała moc zainstalowana obecnie w farmach wiatrowych w Polsce nie przekracza mocy pojedynczej dużej elektrowni działającej w Polsce.

—rozmawiała Barbara Oksińska

Eduardo Leite

jest prezesem komitetu wykonawczego międzynarodowej kancelarii prawnej Baker & McKenzie. Przed objęciem stanowiska pełnił funkcję partnera zarządzającego biurami kancelarii w Brazylii. Głównym przedmiotem jego zainteresowań są tematy energetyczne, rynek fuzji i przejęć, rozwój energetyki odnawialnej i finansowanie projektów inwestycyjnych.

Rz: Czy Polska ma rację, wetując unijne propozycje w sprawie tzw. kroków milowych na drodze do redukcji CO2 w Unii Europejskiej do 2050 r.?

Eduardo Leite: To, że świat powinien ograniczyć emisję dwutlenku węgla, jest oczywiste. I nie może to być jedynie wola Unii Europejskiej, ale w tym samym kierunku powinni iść inni potężni emitenci CO2, np. Chiny czy Stany Zjednoczone. Każdy z tych krajów z pewnością zdaje sobie sprawę, że wiąże się to z ogromnymi kosztami, które jednak trzeba ponieść. Pytanie tylko, jak szybko powinniśmy osiągać kolejne etapy redukcji emisji dwutlenku węgla. W przypadku takiego kraju jak Polska, gdzie podstawowym paliwem do produkcji energii jest węgiel, trudno byłoby go wyeliminować z dnia na dzień. Dlatego stanowisko Polski jest zrozumiałe.

Pozostało 82% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie