Czego boi się były wicepremier, a teraz prezes Rosneft, nie wiadomo. Podczas dzisiejszego WZA akcjonariusze musieli zostawiać w przechowalni swoje komputery, tablety, aparaty fotograficzne i kamery. Na sali było bardzo dużo ochrony, a dostęp do nowego prezesa utrudniony - donoszą rosyjskie media.

Mniejszościowi akcjonariusze byli rozgoryczeni nie tylko nowymi zwyczajami, ale też wysokością dywidendy (przeznaczy na to 25 proc. zysku) i zawyżonymi, ich zdaniem, zarobkami członków zarządu w Rosneft. Ich zdaniem nie ma potrzeby, by zarząd składał się aż z 9 członków.

Akcjonariusze zwracali uwagę na niską wartość rynkową największego koncernu paliwowego Rosji (2,38 bln rubli, tj. 70 mld dol.). Natomiast obroty za 2011 r. - 2,2 bln (65 mld dol.) i czysty zysk - 319 mld dol.(9,8 mld dol.) dają podstawy do wyższej dywidendy.

Rosneft w 75,16 proc. należy do rosyjskiego skarbu państwa. Jest światowym liderem wśród spólek publicznych w zasobach i wydobyciu. Ubiegłoroczne wydobycie 122 mln ton ropy a potwierdzonych zasobów ropy w złożach Rosneft jest 1,96 mld t.

Sieczin zapowiedział, że przy cenie ropy powyżej 90 dol./baryłka i „sprzyjającym opodatkowaniu", koncern do 2020 r. osiągnie roczne tempo wzrostu wydobycia na poziomie 4 proc.