Dywidendy wzrosły 2,3 raza. Koncern wyda na nie prawie 212 mld rubli (6,4 mld dol.). Większość trafi do budżetu państwa, które ma ponad połowę akcji koncernu. O 3,6 proc. wzrosły wynagrodzenia dla członków rady dyrektorów. Średnio dostaną po 18,3 mln rubli (550 tys. dol. za miniony rok). Dużo mniej, niż wcześniej zapowiadał, wyda za to Gazprom na inwestycje z czystego zysku - 636,8 mld rubli (19,24 mld dol.). Ale to i tak 2,4 raza więcej niż rok temu.
Na te wszystkie zwiększone wydatki Gazprom może sobie pozwolić, bowiem w 2011 r. zwiększył przychody o 28,9 proc.a a zysk o 35 proc. do 40 mld dol. Szefem rady dyrektorów został były wicepremier i bliski człowiek Putina - Wiktor Zubkow.
Podczas konferencji prasowej „Rz" zapytała prezesa Aleksieja Millera na czym koncern opiera prognozy wzrostu eksportu w tym roku, jeżeli spada popyt w Europie, a Chiny nie chcą kupować drogiego rosyjskiego gazu.
- Rzeczywiście obserwujemy obniżenie popytu w Europie, co związane jest z kłopotami w strefie euro. Ale mamy kontrakty długoletnie, więc na pytanie, kto kupi nasz gaz, odpowiem, że kupią je nasi klienci. Na razie nie zmieniamy prognoz sprzedaży oraz wydobycia. My zawsze najpierw sprzedajemy, a potem wydobywamy. Przypomnę, że w ubiegłym roku tylko Rosja i Katar zwiększyła sprzedaż gazu w Europie - dodał Miller, nie ustosunkowując się do sytuacji w negocjowanym od czterech lat kontakcie z Chinami.
Pytany, dlaczego Gazprom nie godzi się na obniżenie ceny dla swojego największego klienta - Ukrainy - wyjaśnił, że kontrakt z Naftogazem jest to umowa kupna-sprzedaży.