We wtorek cena Urals - 99,88 dol./baryłka była o 0,2 dol. wyższa od ceny marki Brent ropy z Morza Północnego.
To efekt embargo na irańską ropę, które obwiązuje od początku lipca, ale też strajku norweskich nafciarzy.
Iran zaliczył w czerwcu 20-letni dół w wydobyciu ropy (3,2 mln baryłek/doba). Eksperci prognozują, że w lipcu będzie to mniej o jeszcze 1,1-1,3 mln baryłek.
Do tego mniej zaczęła produkować Norwegia, w której od końca czerwca trwał strajk w branży naftowej. Wczoraj rząd w Oslo zmusił nafciarzy do przerwania protestu.
Eksperci, m.in Witalij Kriukow, rozmówca "Rz", podkreśla, że kupujący wciąż stykają się z przerwami w dostawach ropy i na tym tle rosyjskie koncerny są ostoją stabilnych dostaw. Do tego jakość Urals i ropy z Iranu jest zbliżona.