Przyjechał pan z wizytą do Polski w dniu, w którym rosyjski premier odwiedza Mińsk, co jest związane z projektem budowy elektrowni atomowej na Białorusi, blisko litewskiej granicy. Rosja realizuje też drugi podobny projekt w obwodzie kaliningradzkim, również przy granicy Litwy. Czy to znaczy, że budowa litewskiej elektrowni jest zagrożony?
Nasz projekt ma podstawę gospodarczą, bo państwa bałtyckie cierpią na deficyt energii. Szczególnie odczuwamy to na Litwie, od kiedy zamknęliśmy Ignalinę i większość energii musimy kupować z Rosji. Czy mielibyśmy rezygnować z naszych korzyści, dlatego że na Białorusi i w obwodzie kaliningradzkim też mają powstać elektrownie. Na Białorusi jest jakaś ekonomiczna logika budowy, nie widzimy natomiast takiego gospodarczego uzasadnienia dla projektu kaliningradzkiego.
Może jest polityczne?
Mogę tylko zacytować rosyjskiego dziewiętnastowiecznego poetę Tiutczewa: Rosji rozumem nie sposób pojąć.
Czy to może być przypadek, że Rosja chce budować dwie elektrownie przy granicach litewskich. Przecież rynek w regionie jest za mały na te dwie i jeszcze trzecią, litewską.