Celem lobbystów są stolice państw

Przeciwnicy gazu łupkowego działają lokalnie, bo w Brukseli aktywni są jego polscy zwolennicy

Publikacja: 27.08.2012 20:28

W Polsce wiercenia w poszukiwaniu gazu łupkowego nie wywołują takich emocji jak w innych krajach UE

W Polsce wiercenia w poszukiwaniu gazu łupkowego nie wywołują takich emocji jak w innych krajach UE

Foto: Dziennik Wschodni, Bartłomiej Żurawski Bartłomiej Żurawski

Gdy organizacje ekologiczne szykują się do jesiennej ofensywy w walce z gazem łupkowym w Polsce - co opisuje „Rz", spór o jego wydobywanie trwa także w Parlamencie Europejskim. Powstają tam dwa raporty o gazie łupkowym: jeden w Komisji ds. Przemysłu i Energii, drugi - w Komisji Ochrony Środowiska. - Na pewno będą się różniły. Pierwszy będzie mówił o zaletach, drugi więcej o zagrożeniach - mówi „Rz" Konrad Szymański, eurodeputowany PiS, członek Komisji Przemysłu.

W grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów jest tzw. sprawozdawcą cieniem. Oznacza to, że odpowiada za formułowanie stanowiska grupy w sprawie sprawozdania przygotowanego przez grecką europosłankę Niki Tzavela.

Zajmuje się gazem łupkowym od dawna w instytucji, która uważana jest powszechnie za raj dla lobbystów. Ale nie zauważył żadnej wzmożonej aktywności ze strony przeciwników gazu łupkowego. - Może dlatego, że Komisja Przemysłu tradycyjnie jest probiznesowa i jest przychylna dywersyfikacji energetycznej - zastanawia się Szymański. Nie widać Gazpromu, który w Polsce jest czasem oskarżany o blokowanie biznesu łupkowego.

- Gdy była dyskusja o Gazociągu Północnym, przedstawiciele Gazpromu prosili o spotkania i przedstawiali swoje argumenty - wspomina europoseł.

Teoretycznie więc przeciwnicy łupków powinni lobbować w Komisji Środowiska, która tradycyjnie jest bardziej sceptyczna wobec inicjatywy ingerujących w środowisko naturalne i może wydać raport apelujący o regulacje prawne w tej sprawie. Tak jednak nie jest, o czym najlepiej wie Bogusław Sonik, europoseł PO, autor przygotowywanego sprawozdania.

- Pewną aktywność wykazuje tylko organizacja zajmująca się wodą - zauważa Sonik. Bo ekolodzy boją się, że technologia szczelinowania hydraulicznego (polega na wierceniu w skałach łupkowych, rozsadzaniu ich małymi wybuchami i wpompowywaniu w szczeliny ogromnych ilości wody z piaskiem i niewielkim dodatkiem chemikaliów) może zanieczyszczać podziemne źródła wody.

Inicjatywa ustawodawcza w UE należy jednak do Komisji Europejskiej. Tutaj też w sprawie łupków panuje spokój. Jeden raport, pozytywny dla biznesu, pojawił się w Dyrekcji Generalnej ds. Energii. Odpowiedzialny za tę dziedzinę niemiecki komisarz Gunther Oettinger jest powszechnie uważany za przychylnego biznesowi. Wielokrotnie zapewniał on Polaków, że nic przeciwko łupkom nie ma. I sama KE na razie jest w tej sprawie neutralna: ani nie zamierza wprowadzać zakazu i nie chce finansować takiej działalności. Kolejny raport przygotowany jest w Dyrekcji Generalnej ds. Środowiska, której politycznym zwierzchnikiem jest Słoweniec Janez Potocnik. - Na pewno ich wnioski będą bardziej ostrożne, bo to dyrekcja proekologiczna. Ale Potocnik nie jest w tej sprawie ideologiem - mówi nieoficjalnie osoba z Komisji Europejskiej. Według niej do KE dochodzą głosy głównie zwolenników łupków, głównie z Polski.

Jak podkreślają nasi rozmówcy, na obecnym etapie KE nie ma żadnych planów wydania dodatkowych regulacji dla gazu łupkowego. Przeciwnicy łupków o tym wiedzą i jeśli lobbują, to głównie na poziomie krajowym. - Wiadomo, że każdy kraj ma swoja specyfikę. Francja ma duże złoża gazu w łupkach, ale nie będzie go wydobywać, bo ma elektrownie jądrowe. Z kolei Polska jest zainteresowana łupkami. To w stolicach państw członkowskich zapadają decyzje w tej sprawie - mówi nasz rozmówca z KE.

Dlatego przeciwnicy łupków najbardziej aktywni są tam, gdzie się gaz wydobywa.

Gdy organizacje ekologiczne szykują się do jesiennej ofensywy w walce z gazem łupkowym w Polsce - co opisuje „Rz", spór o jego wydobywanie trwa także w Parlamencie Europejskim. Powstają tam dwa raporty o gazie łupkowym: jeden w Komisji ds. Przemysłu i Energii, drugi - w Komisji Ochrony Środowiska. - Na pewno będą się różniły. Pierwszy będzie mówił o zaletach, drugi więcej o zagrożeniach - mówi „Rz" Konrad Szymański, eurodeputowany PiS, członek Komisji Przemysłu.

Pozostało 85% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie