Reklama
Rozwiń

Grzybobranie czy śmieciobranie

Aktor Wiktor Zborowski zwierzył się niedawno Trójce, że podczas gdy rzesze rodaków chodzą do lasu na grzyby, to on zaopatrzony w worki, idzie na... śmieci

Publikacja: 21.09.2012 12:29

Grzybobranie czy śmieciobranie

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Wiktora Zborowskiego zawsze lubiłam, ale od tej rozmowy cenię go jeszcze bardziej za wrażliwość nie tylko artystyczną, ale i ekologiczną, na to czego mamy w Polsce więcej od innych narodów, a zupełnie nie szanujemy.

Lasy, do tego otwarte dla każdego, to polski skarb nie do przecenienia w czasach, gdy na Zachodzie Europy zamykany jest i ogradzany każdy zielony kawałek. Nie bez powodu co roku tysiące zachwyconych Niemców odwiedza Mazury, by swobodnie wędrować czy jeździć konno leśnymi duktami. To rzadka i cenna możliwość kontaktu z naturą, prawie już niedostępna w bogatszych krajach.

Dlatego, podobnie jak Wiktora Zborowskiego, także mnie, czy gości z krajów, gdzie papier na ziemi jest wyjątkiem, rażą i bolą śmieci, które Polacy zostawiają we własnych lasach. Brudne leśne parkingi, pety, puszki po piwie, opakowania po chipsach czy całe torby z odpadkami walające się wśród drzewa, świadczą, jakim krajem brudasów jesteśmy.

Nie wiem czy jest to kwestia mentalności, wychowania, czy systemu, ale ten sam Polak, który zostawia puszki w lesie pod Mikołajkami, w Norwegii czy Szwajcarii nie ośmieli się niczego rzucić na ziemię. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego własną ojczyznę zamienia w śmietnik bez zahamowań i odrobiny wstydu.

A przecież śmieci to nie bezwartościowy odpad. To cenny materiał energetyczny, który w spalarniach zostaje zamieniony na ciepło czy światło. Jeżeli spojrzeć na śmieci z tej perspektywy, to ich zbieranie i segregacja ma jeszcze większy sens. Może, gdyby za rzeczywiste segregowanie, przysługiwała nam gratyfikacja w opłatach lokalnych czy czynszu, to nasze podejście do śmiecenia też by zmieniło się na lepsze. Bo jak Polak widzi w czymś korzyść, to z tego korzysta.

Reklama
Reklama

Na razie pozostaje jednak świadomość i wrażliwość. A ponieważ w tym roku grzybów nie ma, więc wzorem Wiktora Zborowskiego, zachęcam grzybiarzy do chodzenia na śmieci. Wystarczy wybierając się na spacer do lasu zabrać kilka toreb i wyzbierać to, co pozostawili tam inni Polacy.

Las od razu zrobi się piękniejszy, a do polskich spalarni trafi więcej potrzebnego surowca.

Wiktora Zborowskiego zawsze lubiłam, ale od tej rozmowy cenię go jeszcze bardziej za wrażliwość nie tylko artystyczną, ale i ekologiczną, na to czego mamy w Polsce więcej od innych narodów, a zupełnie nie szanujemy.

Lasy, do tego otwarte dla każdego, to polski skarb nie do przecenienia w czasach, gdy na Zachodzie Europy zamykany jest i ogradzany każdy zielony kawałek. Nie bez powodu co roku tysiące zachwyconych Niemców odwiedza Mazury, by swobodnie wędrować czy jeździć konno leśnymi duktami. To rzadka i cenna możliwość kontaktu z naturą, prawie już niedostępna w bogatszych krajach.

Reklama
Energetyka
Strategie spółek pozwolą zarobić, ale nie wszędzie
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Energetyka
Rząd znów szuka prezesa URE. Jest cicha faworytka
Energetyka
Dziennikarz "Parkietu" i "Rzeczpospolitej" znów najlepszy
Energetyka
Rozmowy ZE PAK z bankami z szansą na finał. Nadzieje inwestorów rosną
Energetyka
Rządowe wsparcie pomaga spółkom energetycznym
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama