- To ogromna kwota i jaka jej część będzie pochodzić ze źródeł zagranicznych, a jaka z naszych - dziś nie potrafię powiedzieć - przyznał Aleksandr Nowak minister energetyki Rosji.

Widać, że Kreml już pogodził się z faktem, że bez dopuszczenia zachodnich koncernów na swój szelf, nie jest możliwe dotarcie do jego bogactw.

A są one tak wielkie, jak wielkich pieniędzy potrzeba na dotarcie do nich. Na dnie rosyjskich wód lodowatych mórz — Berentsa, Pieczorskie, Karskie, Łaptiewów, Wschodnio-Syberyjskie, Czukockie i Ochockie, znaleziono złoża o zapasach 595 mln ton ropy i 3,5 bln m3 gazu. Rosja potrzebuje tych zasobów, bo lądowe są na wyczerpaniu. Wydobycie ropy, zdaniem ekspertów będzie spadać w kolejnych latach

Obecnie na szelfie pracuje 26 firm posiadających 65 licencji. Są to jednak wyłącznie spółki powiązane z państwowym Gazpromem i Rosneft. Prowadzą prace tylko na 10 złożach, bo wciąż czekają na obiecane przez rząd ulgi.

Rząd obniżył niedawno o 5 pkt proc. cła eksportowe i obiecuje ulgi w podatku od wydobycia surowców. Tego najbardziej domagają się inwestorzy. Podobnie jak zwolnienia z ceł wwożonego sprzętu do podwodnych odwiertów w Arktyce.