Według danych z czerwca 2012 roku w Europie pracują 1503 morskie turbiny o łącznej mocy 4336 megawatów. Dla porównania – w roku 2011 suma tych zainstalowanych mocy wynosiła 3813 MW (wzrost o 867 MW w porównaniu z 2010 r.). W pierwszej połowie 2012 r. do sieci przyłączono 523 MW, co daje średnio 2,9 MW dziennie.
Eksperci szacują, że dzięki rozwojowi sektora morskich farm wiatrowych (MFW) w Europie w najbliższych latach może powstać nawet 150 tys. nowych miejsc pracy, a według szacunków Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej na Polskę przypadłoby ich około 9 tysięcy w perspektywie 2025 roku.
Przykładem mogą być m.in. stocznie, gdzie już dziś budowane są takie jednostki jak Jack-up Barage B392 THOR czy Heavy Lift Jack up Vessel Innovation (stocznia Christ w Gdyni) pomagające w budowie farm na morzu. O ile jednak maszyny czy konstrukcje wspierające albo wieże powstają, to otwarte pozostaje pytanie, kiedy na Bałtyku zbudujemy pierwszy wiatrak.
Proces wart miliardy już trwa
Całkowita powierzchnia obszarów, na których mogłyby powstać MFW na Bałtyku, to 3590 km kw. – szacuje Instytut Morski, co technicznie pozwoliłoby na zainstalowanie nawet 35 gigawatów mocy, czyli mniej więcej tyle, ile wszystkich mocy ma obecnie Polska. Uwzględniając jednak np. odległość od lądu, realny potencjał to 20 GW, czyli i tak dziesięć razy więcej niż pracujące obecnie w Polsce farmy wiatrowe na lądzie.
W Polsce zgodnie z zapisami o obszarach morskich farmy wiatrowe na morzu mogą powstawać tylko w wyłącznej strefie ekonomicznej, czyli do 22,22 km od brzegu.