Przy tym w sytuacji, kiedy ceny ropy natychmiast idą w górę, kiedy tylko pojawia się napięcie polityczne, należy oczekiwać, że notowanie z 5 kwietnia - 106,10 dol. za baryłkę Brenta nie utrzyma się długo. Zwiększa się prawdopodobieństwo ataku północno koreańskiego, który może zostać przeprowadzony 14 kwietnia. Ewidentne jest, że w eskalacji napięcia współdziałają z rządem w Pjongjangu także Irańczycy, którzy nagle usztywnili swoje stanowisko dotyczące programu nuklearnego.
Na wzrost cen paliw będzie wpływała również poprawiająca się pogoda. Do ostatniego weekendu widać jeszcze było na parkingach samochodu przykryte czapami śniegu. Nadejście cieplejszej pogody jest już zapowiadane, pod koniec nadchodzącego tygodnia temperatury mają być już wyłącznie dodatnie i w dzień i w nocy i wtedy parkingi wyraźnie się ożywią, znikną nie tylko czapy, ale i plandeki, jakimi wielu kierowców zasłoniło swoje auta na zimę. To spowoduje wzrost popytu na paliwa.
Niestety więc, na stacjach zobaczymy wyższe ceny. Dla E95 będzie ona wahała się w granicach 5,62-5,71 za litr, dla E98- już teraz widać na cennikach 5,99, jakby detal obawiał się przekroczenia magicznej kwoty 6 złotych. Z tą ceną wielokrotnie „witaliśmy się" w ubiegłym roku.
Jedyne dobre wiadomości są dla właścicieli aut z silnikami diesla - ceny w granicach 5,56-5,66 - według prognozy e-petrolu. Dla autogazu ceny praktycznie się nie zmieniają i za litr płacimy nadal 2,52-2,61 za litr.
Oczywiście ceny bardzo się różnią zależnie gdzie tankujemy i to nawet nie w której części kraju, ale również w jakiej części miasta. W ostatnią sobotę litr diesla można było kupić zarówno po 5,39 złotego za litr, jak i u bardzo chytrych dystrybutorów po 5,73 złotego. W przypadku E95 rozdźwięk cen był mniejszy,ale wyraźnie są stacje, które stawiają na obrót licząc, że skuszą klientów także do zrobienia innych zakupów.