W piątek premier Donald Tusk zdymisjonował ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego. Wydawałoby się, że z punktu widzenia budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce nic to nie zmienia – Mikołaj Budzanowski i tak oceniał, że państwo nie może wspierać Polskiej Grupy Energetycznej w tym projekcie, ponieważ nie ma ku temu środków, również tych prawnych.
Jednak zamieszanie kadrowe przedłuża trwający już od dłuższego czasu okres zawieszenia projektu jądrowego. A przygotowania do budowy elektrowni kolejny raz schodzą na dalszy plan.
Na czym dziś stoimy
Z pewnością stabilnych warunków do działania nie stwarzają też piątkowe zapowiedzi premiera Donalda Tuska. – Konkluzją dyskusji o tym, kto powinien kreować politykę energetyczną, może być jednolity nadzór nad całą energetyką – przykładowo powołanie ministerstwa energetyki lub pełnomocnika rządu – zapowiedział premier.
W kontekście sytuacji wokół sektora gazowego podkreślał również, że widać utrudniony przepływ informacji między spółkami a resortami skarbu i gospodarki.
Wcześniej Donald Tusk deklarował wprawdzie, że nie może być mowy o zakończeniu programu jądrowego, jednak żadne zdecydowane kroki PGE ani rządu za tym nie poszły. Co więcej, coraz częściej związani z sektorem energetycznym eksperci sygnalizują, że administracji rządowej brakuje jednoznacznej polityki dla tego sektora. Konieczność stworzenia nowych ram prawnych wyznaczających zintegrowane podejście kraju do tych kwestii sygnalizował m.in. Krzysztof Kilian, prezes PGE.