W najbliższych dniach można się spodziewać zatwierdzenia prospektu emisyjnego akcji Energi. Jeszcze w tym roku Skarb Państwa, który jest właścicielem 84,18 proc. akcji energetycznej spółki, chce sprzedać 34,18 proc. jej kapitału i wprowadzić ją na warszawską giełdę.
Jednak o tym, czy prywatyzacja zakończy się sukcesem, zadecyduje cena, jaką państwu uda się uzyskać za akcje Energi. Tymczasem cieniem na wycenie koncernu, który jest znaczącym producentem „zielonego" prądu, kładzie się nieuregulowana do dziś kwestia wsparcia dla odnawialnych źródeł energii.
Według informacji PAP instytucje związane z planowaną ofertą szacują wartość Energi na 6,4–9,5 mld zł. Dla porównania, rynkowa wartość największego krajowego koncernu – Polskiej Grupy Energetycznej – wynosi dziś 33,2 mld zł, katowickiego Tauronu 8,6 mld zł, a poznańskiej Enei 6,4 mld zł. Jeśli więc spełniłyby się te najbardziej optymistyczne szacunki, Energa stałaby się drugą po PGE najcenniejszą spółką energetyczną notowaną na warszawskiej giełdzie, a do budżetu państwa ze sprzedaży 34 proc. akcji spółki wpłynęłoby aż 3,25 mld zł.
Nieoficjalnie jednak analitycy przyznają, że na tak dobry rezultat resort skarbu nie ma co liczyć. Negatywnie na wycenę gdańskiego koncernu wpływa bowiem niepewność co do rozwiązań dotyczących wsparcia dla odnawialnych źródeł energii (oze). Prace nad ustawą przeciągają się, a ostatnie propozycje Ministerstwa Gospodarki całkowicie eliminują jakiekolwiek wsparcie dla dużych elektrowni wodnych. Tymczasem to właśnie z produkcji prądu z wody słynie Energa. W portfelu ma 46 elektrowni wodnych, w tym największą w kraju przepływową elektrownię we Włocławku.
– Brak wsparcia dla hydroelektrowni z pewnością wpłynie negatywnie na przyszłe wyniki grupy – mówi „Rz" przedstawiciel jednego z biur maklerskich pracujących przy ofercie Energi. – Z drugiej jednak strony przez ostatnie dwa lata dyskutowany był projekt ustawy o oze, z którego ostatecznie nic nie wyszło. Trudno więc przewidzieć, jak długo będą trwały dyskusje nad nowym projektem i czy on również nie trafi do kosza – dodaje nasz rozmówca.