Będzie to 20. spółka, która rozpoczyna notowania na głównym rynku GPW w tym roku, oraz 448. notowana na tym rynku. Debiut poprzedziła oferta publiczna, w której Skarb Państwa sprzedał 34,18 proc. akcji za 2,4 mld zł. Była to prawdopodobnie ostatnia prywatyzacja w Polsce przeprowadzona w drodze IPO.
Zainteresowanie ofertą Energi było duże. W każdej z transz popyt na akcje gdańskiej spółki kilkakrotnie przekroczył podaż papierów. Inwestorzy indywidualni, do których trafiło 22 proc. sprzedawanych papierów, złożyli w sumie ponad 72 tys. zapisów. Redukcja wyniosła 55,9 proc.
Choć pierwotnie resort skarbu ustalił cenę maksymalną jednej akcji na 20 zł, to ostatecznie sprzedał je po 17 zł. Właściwie wszyscy pytani przez nas przedstawiciele domów maklerskich byli jednomyślni – cena ta jest zgodna z ich przewidywaniami i stanowi sensowny kompromis między zakusami Skarbu Państwa a oczekiwaniami inwestorów.
Analitycy podkreślają, że główne atuty Energi, które skłoniły inwestorów do zakupu akcji, to stabilność głównego segmentu działalności, jakim jest dystrybucja energii, a także zapowiedź regularnej dywidendy. Zarząd gdańskiej spółki deklaruje, że co najmniej 92 proc. rocznych zysków będzie wypłacać akcjonariuszom.
Jak będzie wyglądał pierwszy dzień notowań spółki? Wiele zależy od tego, ilu inwestorów zdecyduje się od razu sprzedać walory. Władze spółki energetycznej podkreślają, że w ich ocenie większość instytucji finansowych nie sprzeda papierów już w dniu debiutu, ale pozostanie akcjonariuszami na dłużej.