Nasze oceny pokazują, że w latach 2020–2022, a najpóźniej w 2025 roku, rosyjskie wydobycie tradycyjnej ropy dojdzie do maksymalnej wartości, która utrzyma się przez 5–7 lat. Potem wydobycie będzie szybko spadać. To będzie moment, gdy koncerny muszą rozpocząć intensywne poszukiwania i wydobycie ropy ze źródeł nietradycyjnych, takich jak złoża łupkowe i trudno osiągalne – stwierdził akademik Aleksiej Kontorowicz, przewodniczący rady naukowej Rosyjskiej Akademii Nauk. Kantorowicz uczestniczył w czwartkowym posiedzeniu państwowej korporacji Rostechnologie.
Zdaniem naukowca, problem deficytu gazu tradycyjnego w najbliższych dziesięcioleciach w Rosji się nie pojawi. Łatwiej będzie wydobywać gaz ziemny ze złoża Sztokman na Morzu Barentsa, aniżeli uruchomić przemysłowe wydobycie gazu łupkowego czy metanu z pokładów węglowych.
– Takie inwestycje pojawią się u nas najwcześniej w połowie XXI wieku, a przemysłowe wydobycie ruszy w latach 2070–2080. Takie wydobycie trzeba rozwijać, bo są to nowe technologie, ale dziś przemysłowa produkcja jest u nas przedwczesna – twierdzi Kontorowicz.
Jednak światowe koncerny już dziś mają Rosję na celowniku swoich inwestycji łupkowych. Wiedzą dobrze, że Rosjanie w tej dziedzinie są nowicjuszami, a technologie wydobycia ma Zachód. W sierpniu 2013 r. Tim Dodson, dyrektor Statoil ds. wydobycia, powiedział agencji Reutera, że jest „pod wrażeniem" perspektyw wydobycia ropy z łupków w Rosji. W jego ocenie największe złoże łupkowe Ameryki – Bakken w Północnej Dakocie, to w porównaniu z rosyjskim „drobnostka". Ale rozmiarów odkrytych już zasobów norweski menedżer nie podał. Koncern pracuje w Rosji i wspólnie z Rosnieftem prowadzi tam prace na złożu w obwodzie samarskim. Norwegowie zobowiązali się zainwestować 60 mln dol. w poszukiwania.
ExxonMobil pracuje razem z Rosnieftem w Syberii Zachodniej. Wstępne oceny mówią o miliardzie ton ropy.