Polska jest bezpieczna, nawet jeśli transfer rosyjskiego gazu przez Ukrainę będzie zagrożony - stwierdził Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki. Dodał, że na zwiększenie tranzytu przez Białoruś musiałby się jednak zgodzić Gazprom.
W ubiegłym roku Polska importowała z kierunku wschodniego 8,7 mld m sześc. gazu. W zdecydowanej większości był on transportowany przez terytorium Białorusi. Jedynie około 1/3 surowca trafiło przez Ukrainę. W ocenie Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, które jest odbiorcą błękitnego paliwa, jak i Gaz-Systemu, właściciela gazociągów przesyłowych, ewentualne wstrzymanie dostaw z ostatniego z tych krajów można stosunkowo łatwo zastąpić. Już dziś mamy techniczne zdolności do importu z Białorusi do 8,4 mld m sześc. surowca. Poza tym Polska może pozyskiwać do 3,8 mld m sześc. z Niemiec i 0,5 mld m sześc. z Czech. Do tego dochodzi własne wydobycie oraz paliwo zgromadzone w magazynach.
Jednocześnie Piechociński zauważa, że UE nie ma obecnie większych możliwości na wsparcie Ukrainy dostawami gazu z własnego terytorium. W jego opinii rozpoczęte właśnie przez RWE dostawy nie rozwiązują problemów Kijowa, od którego Rosjanie żądają około 500 USD za 1 tys. m sześc. - Nie spodziewam się, że z kierunku niemieckiego dość szybko i łatwo będzie można przesyłać miliardy metrów sześc. gazu - stwierdził. Dziś maksymalnie z Polski na Ukrainę może trafiać 1,5 mld m sześc. błękitnego paliwa rocznie.
UE będzie wspierać rozbudowę połączeń gazociągowych z Ukrainą ale na to potrzeba czasu. Pod uwagę brane są zwłaszcza inwestycje na Słowacji. Teoretycznie z tego kraju mogłoby trafiać na Ukrainę nawet 20 mld m sześc. surowca. Nasz wschodni sąsiad rocznie zużywa ok. 50 mld m sześc. gazu. Niespełna 20 mld m sześc. wydobywa z własnych złóż. Resztę importuje.
Piechociński poinformował również, że przygotowany przez premiera Donalda Tuska projekt europejskiej unii energetycznej został rozbudowany przez resort gospodarki. O szczegółach na razie nie chciał jednak mówić. Wkrótce powinien trafić pod obrady Rady Europejskiej. Polska proponuje, aby europejska unia energetyczna, której celem ma być m.in. ograniczenie zależności wspólnoty od dostaw gazu z Rosji, opierała się na sześciu filarach. W jej ramach konieczne jest wspólne negocjowanie nowych kontraktów z zewnętrznymi dostawcami oraz wzmocnienie solidarności pomiędzy państwami na wypadek odcięcia dostaw dla któregokolwiek kraju. Kolejne postulaty dotyczą wprowadzenia dofinansowania projektów infrastrukturalnych na maksymalnym możliwym poziomie, pełnego wykorzystania własnych zasobów surowców energetycznych, sprowadzenie ropy i gazu z nowych kierunków (USA) i zapewnienie bezpieczeństwa dostaw sąsiadom UE.