Powyższe słowa są odpowiedzią na przedstawioną przez Polskę koncepcję stworzenia unii energetycznej. Szczegóły nowego porozumienia przedstawił w ostatni wtorek premier Donald Tusk. Jego podstawowe elementy zawierają m.in: wspólne negocjacje gazowe całej UE, inwestycje w infrastrukturę energetyczną, szczególnie gazową (z finansowaniem do 75 proc. ze środków UE), lepsze wykorzystywanie własnych, europejskich źródeł energii (jak węgiel czy gaz łupkowy), wyraźne wzmocnienie mechanizmu solidarności na wypadek embarga na dostawy energii oraz "intensywne otwarcie na innych dostawców energii" niż Rosja i Gazprom. Wśród takich potencjalnych dostawców premier wymienił USA i Australię.
Sukces inicjatywy uzależniony jest jednak od stanowiska partnerów Polski w Unii Europejskiej, które jak dotąd są bardzo budujące. Wczoraj polski premier przekonał do pomysłu prezydenta Francji Francoise Hollande, który po rozmowie z Donaldem Tuskiem stwierdził, że teraz chce "mówić już o polsko-francuskiej propozycji".
- Chcemy, żeby Europa była bardziej niezależna, bardziej solidarna i bardziej spójna w swojej polityce energetycznej - zadeklarował Hollande. Zastrzegł jednak, że "nie chodzi o poddanie w wątpliwość wyborów, czy decyzji, które każde państwo członkowskie może podjąć, jeśli chodzi o swoją politykę energetyczną, czy jeśli chodzi o źródło energii".
Wczorajsze rozmowy w Paryżu, podobnie jak i dzisiejsze w Berlinie, to kontynuacja jego spotkań w stolicach europejskich dotyczących kryzysu na Ukrainie.