W niedzielę Bułgaria poinformowała, że wstrzymała prace nad rurociągiem po tym, jak Unia Europejska i USA wyraziły swoje wątpliwości co do tego projektu. Zaprojektowany w taki sposób, by ominąć Ukrainę, gazociąg stał się kolejnym punktem zapalnym w relacjach między Rosją a UE. Bruksela zwróciła się bowiem do władz w Sofii z prośbą o zawieszenie prac do czasu, gdy projekt zostanie oceniony pod kątem zgodności z prawem europejskim.
Tymczasem bułgarski minister energetyki stwierdził w oświadczeniu, że jest pewien, że South Stream zostanie zbudowany po ustaniu dyskusji o tym, jak uczynić z niego projekt europejski.
- Jeżeli spojrzeć na sytuację strategicznie i bez emocji, to South Stream jest projektem, od którego nie ma odwrotu, istotnym zarówno dla Europy, jak i Bułgarii - powiedział Dragomir Stojnew. - Jestem przekonany, że wszelkie nierozstrzygnięte kwestie znajdą rozwiązanie - dodał.
- Naprawdę aktywnie pracujemy nad zamknięciem otwartych kwestii w rozmowach z Komisją Europejską, co oznacza, że nie zarzuciliśmy projektu - powiedział bułgarski minister.
Minister energetyki Serbii Aleksandar Antic poinformował natomiast, że w jego rządzie również nie zapadła decyzja o wstrzymaniu realizacji serbskiej części projektu.