Przyszedł pan do spółki by rozpocząć nowy rozdział w stosunkach Dalkii i PGNiG, które nie układały się najlepiej. Rozmawiacie nawet o wspólnej inwestycji w Ursusie. Czy ustaliliście już jakieś konkrety?
Sprawa wspólnej inwestycji nie jest jeszcze przesądzona. Cały czas rozmawiamy na ten temat. Na razie jest pewna idea, ale obie firmy mają różne strategie. Dlatego konieczny będzie kompromis. Jestem przekonany, że uda się go nam wypracować. Dziś rozmowy toczą się na rożnych poziomach, także tym operacyjnym, który jest niemniej ważny niż cała idea. Musimy bowiem znaleźć wspólne punkty, by dojść do porozumienia. A niektóre kwestie są dość wrażliwe.
Co ma pan na myśli?
Chodzi mi o rentowność inwestycji. Dla nas kluczowym punktem rozwoju jest budowa elektrociepłowni gazowej, która pozwoli na rozwój przejętej przez nas od miasta spółki SPEC i stanowi nasze zobowiązanie wobec władz Warszawy.
Z kolei PGNiG Termika ma przestarzałe źródła ciepła w Żeraniu, które chce zastąpić wielkim kosztującym miliardy złotych blokiem gazowym. To jest inwestycja, która stawia pytanie nad rzeczywistym celem do osiągnięcia tzn. odpowiada tylko na potrzeby strategiczne Grupy PGNiG lub jest stworzona, aby odpowiedzieć przede wszystkim na potrzeby rynku ciepłowniczego Warszawy. Nie zapominajmy, że w ostatecznym rozrachunku to zawsze mieszkańcy stolicy zapłacą więcej za ogrzewanie. Dlatego jako właściciele sieci ciepłowniczej nie możemy się pod takim rozwiązaniem podpisać. Istnieją inne scenariusze, które można wziąć pod uwagę, np. odniósłbym się do podobnego działania, które przyjęliśmy w naszej spółce w Łodzi. W tym mieście z trzech należących do nas jednostek w 2015 r. zamkniemy jedną, a pozostałe dwie zmodernizujemy. To będzie nas taniej kosztowało. Naszą troską jest orientacja na klienta końcowego.