Reklama

Opłacalne uzależnienie od Kremla

Mimo wojny, monopol dostaw rosyjskiej ropy ?do Polski nie zniknie. Nic nie zrobiliśmy, by go złamać.

Publikacja: 01.09.2014 12:32

Co roku Polska wydaje bajońskie sumy na import z Rosji surowców energetycznych.

Co roku Polska wydaje bajońskie sumy na import z Rosji surowców energetycznych.

Foto: Bloomberg

Co roku Polska wydaje bajońskie sumy na import z Rosji surowców energetycznych. Pieniądze trafiają głównie do państwowych spółek ściśle związanych z Kremlem – Rosnieftu i Gazpromu. Za dostawy ropy naftowej i gazu ziemnego płacimy im ponad 25 mld zł rocznie.

W sumie na wieloletnie kontrakty z tymi koncernami Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, Orlen oraz Lotos wydadzą aż 160 mld zł. Czy podobnie jak Rosjanie, którzy wprowadzili embargo na polskie produkty, bylibyśmy w stanie odciąć się od surowców, które stanowią główne źródło dochodów budżetu Rosji?

Surowcowa broń

Analitycy twierdzą, że w przypadku ropy już dziś byłoby to możliwe. Jednak dla rosyjskiego gazu 100-proc. alternatywy jeszcze nie mamy. – Nie jest tajemnicą, że Moskwa wykorzystuje surowce energetyczne jako broń polityczną. Budując świnoujski gazoport, interkonektory oraz terminal naftowy w Gdańsku, będziemy w stanie wytrącić jej tę broń z ręki – mówi Wojciech Jakóbik, ekspert Instytutu Jagiellońskiego.

Gazowy terminal LNG ruszy w przyszłym roku. Również w 2015 r. zakończy się pierwszy etap inwestycji Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych w Gdańsku. Nowy terminal naftowy ma być w pełni gotowy w 2018 r. (od dawna natomiast działa Naftoport, też w Gdańsku).

Przed 2020 r. Gaz-System powinien też zakończyć wszystkie projekty związane z budową transgranicznych łączników gazowych. – Za niecałe dziesięć lat Polska będzie już niezależna surowcowo od Rosji, co nie oznacza oczywiście, że import z tego kierunku zniknie – podkreśla Jakóbik.

Reklama
Reklama

Uzależnienie od dostaw ze Wschodu w przypadku ropy to mit. Choć ropociąg łączy nas tylko z tym jednym kierunkiem, to Polska już teraz ma możliwości infrastrukturalne sprowadzania tego surowca z dowolnego miejsca na świecie. Istniejący już Naftoport z łatwością zaspokoiłby potrzeby rafinerii. Nasza rezygnacja z zakupu ropy byłaby dla Moskwy bolesna. Polska jest czwartym jej importerem, po Niemczech, Holandii i Chinach. Dostawy do Polski stanowią 9 proc. rosyjskiego eksportu tego surowca.

Politycznej decyzji o wstrzymaniu importu ze Wschodu raczej jednak nie będzie. – Decyzje związane z wyborem kontrahentów odpowiedzialnych za zapewnienie dostaw należą do zarządów spółek i podejmowane są z uwzględnieniem takich kryteriów, jak jakość surowca, ceny czy warunki logistyczne – wyjaśnia Agnieszka Jabłońska-Twaróg, rzecznik Ministerstwa Skarbu Państwa.

Z Rosnieftem i Gazpromem łączą polskie firmy długoletnie kontrakty. Orlen i Lotos mają umowy do 2016 r., a Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo – do 2022 r. Poza tym biznes z Rosją jest opłacalny. Rafinerie zarabiają na tzw. dyferencjale, czyli różnicy w cenie między rosyjską ropą Ural a zachodnioeuropejską Brent.

Duże znaczenie mają też względy technologiczne. – Instalacje pracujące w Płocku, litewskich Możejkach, a także w czeskim Unipetrolu (zależnym od Orlenu – red.) najbardziej efektywnie przerabiają ropę rosyjską. Zostały zaprojektowane kilkadziesiąt lat temu pod ten gatunek ropy. Sięganie po inne kierunki dostaw zmniejszyłoby ich efektywność, zwłaszcza że już dziś działają pod silną presją – wyjaśniają w biurze prasowym PKN Orlen. Jak wskazuje spółka, decyduje również ekonomika dostaw.

W Lotosie tłumaczą, że położenia rafinerii w pobliżu rosyjskich portów eksportowych Primorsk i Ust-Ługa oraz dostęp do rurociągu Przyjaźń powoduje, że zakup ropy innej niż rosyjska byłby dziś nieopłacalny. – Dzięki realizacji kolejnych projektów wydobywczych i w efekcie podpisania umowy na dostawy ropy wydobywanej przez PGNiG w kolejnych latach zwiększymy jednak udział w przerobie ropy polskiej – zaznacza Krzysztof Kopeć z Lotosu.

Gazowa zależność

Polska jest piątym co do wielkości odbiorcą rosyjskiego gazu w Europie. Infrastrukturalne uzależnienie od kierunku wschodniego uniemożliwia PGNiG całkowite odwrócenie się od Gazpromu. Możemy dziś importować ok. 5 mld m sześc. gazu z Niemiec i Czech, ale przy zapotrzebowaniu na poziomie 15,5 mld m sześc. i krajowej produkcji 4,6 mld m sześc. to niewiele. Sytuację zmienią gazoport i interkonektory ze Słowacją i Litwą. PGNiG stawia na rozwój wydobycia krajowego. – Do końca 2014 r. spółka planuje wykonać lub rozpocząć wiercenie w Polsce 25 otworów poszukiwawczych i eksploatacyjnych, zarówno węglowodorów konwencjonalnych, jak i niekonwencjonalnych – zapowiada PGNiG. W I poł. 2014 r. wykonało już 15 takich odwiertów. Gazowy koncern i Orlen do 2016 r. zainwestują w wiercenia  ponad 5 mld zł.

Co roku Polska wydaje bajońskie sumy na import z Rosji surowców energetycznych. Pieniądze trafiają głównie do państwowych spółek ściśle związanych z Kremlem – Rosnieftu i Gazpromu. Za dostawy ropy naftowej i gazu ziemnego płacimy im ponad 25 mld zł rocznie.

W sumie na wieloletnie kontrakty z tymi koncernami Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, Orlen oraz Lotos wydadzą aż 160 mld zł. Czy podobnie jak Rosjanie, którzy wprowadzili embargo na polskie produkty, bylibyśmy w stanie odciąć się od surowców, które stanowią główne źródło dochodów budżetu Rosji?

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
Energetyka
Premier powołał na stanowisko nową prezes Urzędu Regulacji Energetyki
Energetyka
Nowy sojusz energetyczny w rządzie? Apel o zwiększenie kompetencji resortu energii
Energetyka
Bloki gazowe i magazyny energii gwarancją stabilności systemu
Energetyka
Ile będą kosztować osłony chroniące przed podwyżkami cen ciepła? Minister podaje szacunki
Energetyka
Nowoczesna energetyka potrzebuje inteligentnych sieci dystrybucyjnych
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama