Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo poinformowało, że Gazprom nadal nie realizuje dostaw w takiej ilości, w jakiej są składane przez firmę. Jaki był w czwartek niedobór nie podano. Deficyt w stosunku do złożonego zamówienia był jednak mniejszy niż w środę.
Spółka zapewnia, że pomimo to dostawy gazu do finalnych odbiorców w Polsce przebiegają bez zakłóceń. - Nie ma także konieczności uruchamiania odbioru gazu z podziemnych magazynów gazu, które przed sezonem zimowym zostały w pełni zatłoczone. Aktualny stan napełnienia magazynów wynosi ok 2,6 mld metrów sześciennych, czyli 100 proc. pojemności będących w dyspozycji PGNiG – podano w komunikacie prasowym.
W związku z obecna sytuacją PGNiG realizuje uzupełniające dostawy gazu przez gazociągi w Lasowie (na granicy z Niemcami), Cieszynie (Czechy) oraz Mallnow (Niemcy). Według spółki pozwalają one na zredukowanie niedoborów z tytułu niepełnego realizowania dostaw z kierunku wschodniego. PGNiG od Gazpromu otrzymuje mniej gazu niż zamawia od początku tygodnia. I tak w poniedziałek spółka dostała o 20 proc. mniej surowca niż chciała, we wtorek o 24 proc., a w środę aż o 45 proc. Ograniczenia realizowane w ramach kontraktu jamalskiego miały miejsce na wszystkich głównych połączeniach ze Wschodu, a więc na granicy z Ukrainą (w Drozdowiczach) oraz z Białorusią (w Kondratkach i Wysokoje).
Dotychczas przedstawiciele Gazpromu twierdzili, że dostarczają PGNiG surowiec w podobnych ilościach niż wcześniej. Z kolei według polskiej firmy, zgodnie z kontraktem jamalskim, ma ona prawo zamawiać taką ilość surowca, która nie będzie większa niż maksymalna ilość dobowa określona w umowie.
PGNiG powtórzyło, że trwa wyjaśnianie przyczyn zmniejszenia dostaw gazu z kierunku wschodniego. Spółka nadal nie otrzymała żadnej informacji ze strony Gazpromu o powodach zmniejszenia dostaw.