„Żeby przetrwać zimę potrzebujemy nabyć dodatkowo 5 mld metrów sześciennych gazu. Mamy dwa sposoby rozwiązania tego problemu" – powiedział Jaceniuk.
„Pierwszy sposób: razem z UE prowadzimy wspólną politykę energetyczną, żeby podpisać tymczasową umowę (z Rosją) o dostawach gazu dopóki Sztokholmski Sąd Arbitrażowy nie rozwiąże sporu (o cenę gazu i wysokość zadłużenia między rosyjskim Gazpromem a ukraińskim Naftohazem). Drugi wariant: jeśli taka umowa nie zostanie podpisana to zwróciliśmy się już do sądu, by to on ustalił cenę i warunki realizacji dostaw przed ostatecznym werdyktem" – wyjaśnił premier.
Jaceniuk przekazał, że w chwili obecnej Ukraina zgromadziła w swoich zbiornikach podziemnych 16,7 mld metrów sześciennych gazu i przypomniał, że od 1 października przyjmuje dostawy zwrotne błękitnego paliwa na podstawie kontraktu z norweskim koncernem Statoil.
Media ukraińskie poinformowały w środę, że zgodnie z umową z Norwegami cena ich gazu, który płynie na Ukrainę ze Słowacji, wynosi ok. 340 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Portal dobrze poinformowanego tygodnika „Dzerkało Tyżnia" podał, że Statoil tłoczy na Ukrainę ok. 11 mln metrów sześciennych gazu na dobę.
26 września w Berlinie doszło do spotkania w sprawie gazu przedstawicieli Ukrainy, Rosji i KE. Wynegocjowano wówczas tzw. pakiet zimowy, czyli projekt porozumienia mający zapewnić bezproblemowe dostawy gazu na Ukrainę w okresie zimy. Zgodnie z nim Ukraina zapłaci za błękitne paliwo z Rosji 385 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Władze w Kijowie twierdzą jednak, że uczciwa cena za dostawy z Rosji to 268 dolarów. Dotychczas to porozumienie nie zostało podpisane.