Zdaniem ekspertów Polska Grupa Górnicza nie odniesie spektakularnego sukcesu

Polska Grupa Górnicza to łódź, która od razu nabierze wody – tak mówią eksperci o perspektywach spółki powoływanej w miejsce Kompanii Węglowej.

Publikacja: 26.04.2016 21:00

Foto: Bloomberg

Premier Beata Szydło uroczyście zainaugurowała we wtorek działalność Polskiej Grupy Górniczej. – To wielki dzień i historyczny moment dla polskiego górnictwa. To ma być firma nowoczesna, dobrze zarządzana i przynosząca zyski – przekonywała.

Nie wszyscy są jednak takimi optymistami. Większość ekspertów nie wierzy jednak w zapewnienia, że zmiana szyldu KW rozpocznie wychodzenie na prostą tej spółki. – To będzie kolejna kroplówka dla górnictwa – mówią bez ogródek.

Na jak długo starczy kopalniom pieniędzy

PGG ma na start 1,8 mld zł gotówki od spółek energetycznych (PGE GiEK, Energa Kogeneracja i PGNiG Termika) i Funduszu Inwestycji Polskich Przedsiębiorstw. Resztę z deklarowanych ponad 2,4 mld stanowić ma konwersja wierzytelności.

– Pieniądze inwestorów starczą zaledwie na dwa lub maksymalnie trzy lata. I to pod warunkiem, że restrukturyzacja PGG zostanie przeprowadzona już na początku jej funkcjonowania – zastrzega Maciej Bukowski, prezes Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych.

Inni nie są mniejszymi pesymistami. – Półtora miliarda od energetyki to najwyższej półtoraroczna wysokość funduszu płacowego KW – argumentuje Michał Wilczyński, były główny geolog kraju. – Obecny rząd, tak jak poprzedni, tylko kupuje czas. Za rok będziemy mieli powtórkę z rozrywki – dodaje Wilczyński.

Wskazuje przy tym na sprzedaną kopalnię KW – Knurów-Szczygłowice, za którą JSW dało 1,5 mld zł.

Połowa do zamknięcia

Co zrobić, by nie powtórzył się czarny scenariusz? Z szacunków WISE, które pracuje nad raportem o perspektywach dla PGG, wynika, że na starcie trzeba byłoby zamknąć połowę z 11 wnoszonych tam kopalń.

– Chodzi o to, by nie przejadać jednostkowych zysków i nie doinwestowywać produkcji tam, gdzie to nie ma sensu – tłumaczy Bukowski.

O połowę musiałoby się też zmniejszyć zatrudnienie liczącej dziś 32,5 tys. załogi KW. Tymczasem porozumienie ze związkami przewiduje odejście na wcześniejsze emerytury zaledwie 4 tys. osób.

Bukowski nie odpowiada wprost na pytanie, które zakłady miałyby być zamknięte. Twierdzi jednak, że konieczne byłoby cięcie kosztów na poziomie czterokrotnie większym (ok. 2 mld zł rocznie) niż umożliwia to wynegocjowane ze związkami porozumienie. – Należałoby podzielić kopalnie KW na trzy grupy. Zamknąć te przynoszące największe jednostkowe straty na wydobyciu, gdzie nie ma perspektyw na poprawę sytuacji, a inwestować w mechanizację produkcji w dwóch pozostałych grupach kopalń – tych rentownych i tych, które przy pewnej restrukturyzacji mogą przez pewien czas wychodzić na zero – radzi Bukowski.

Jak zauważa w idealnym scenariuszu inwestor prywatny pozostawiłby tylko kopalnie przynoszące zyski. A takie w KW w 2015 r. były tylko trzy.

Na razie rząd nie mówi o zamknięciu żadnego z deficytowych zakładów, a jedynie o zespoleniu niektórych z nich. Od lipca miałoby funkcjonować pięć megakopalń, z czego samodzielne tylko dwie: rentowny Bolesław Śmiały i najbardziej deficytowa Sośnica.

Niektórzy widzą w tym wstęp do restrukturyzowania KW. – Rząd będzie postępować bardzo ostrożnie. Raczej nie zdecyduje się na zamykanie całych kopalń. Można mieć jedynie nadzieję, że po uzgodnieniu ze stroną społeczną będą wygaszane ich części – tłumaczy nasze źródło zbliżone do Ministerstwa Energii.

To nie daje inwestorom dużych szans na realne kontrolowanie restrukturyzacji PGG, choć gremialnie deklarują to w porozumieniu.

Chcąc myśleć o rozwoju PGG, a nie tylko o zwijaniu interesu i cięciu kosztów w kopalniach, należy też znaleźć pieniądze także na inwestycje odtworzeniowe czy – jakby chciał rząd – otwieranie nowych kopalń. To ogromne koszty – budowa szybu kosztuje 1,5 mld zł.

Nadpodaż i niskie ceny

Zdaniem Wilczyńskiego punktem wyjściowym biznesplanu dla PGG powinno być stworzenie swojego rodzaju ranking złóż i wydobywanie tylko tam, gdzie jest to najbardziej opłacalne.

Ale to wymagałoby kompleksowego planu dla całego sektora. Dziś mówi się o ratowaniu poszczególnych spółek. Na razie zastrzyk pieniędzy otrzymały kopalnie KW, ale w kolejce czekają także Katowicki Holding Węglowy i JSW.

W planie ratowania KHW brana jest pod uwagę Enea, która kupiła pakiet kontrolny prywatnej (i najbardziej efektywnej kopalni) Bogdanki. Z kolei gotówkę JSW ma zapewnić sprzedaż elektrociepłowni (prawdopodobnie Termice), a dodatkowo pomocną dłoń mają wyciągnąć Polskie Inwestycje Rozwojowe, TF Silesia i Agencja Rozwoju Przemysłu.

Co więcej, rząd zdaje się nie zauważać przyczyn upadku światowych gigantów górniczych, m.in. amerykańskiej spółki Peabody Energy czy kłopotów czeskiego NWR.

– Największe gospodarki ograniczają zużycie węgla. Od dawna mamy do czynienia z olbrzymią nadpodażą i będzie się ona pogłębiać. Dziś na świecie to 10–12 proc. produkcji, a w Polsce ok. 12 mln ton. To oznacza, że nie ma u nas nabywców na węgiel z około pięciu kopalń – wyjaśnia Wilczyński.

To sprawia, że nie ma szans na znaczące zwyżki cen czarnego paliwa, na co liczy polski rząd.

Podyskutuj z nami na Facebooku, www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia. Czy państwo powinno ratować upadające firmy?

Kto ile dał na Polską Grupę Górniczą

Inwestorzy zadeklarowali we wtorek objęcie nowych udziałów PGG na łączną kwotę blisko 2,42 mld zł. Tylko 1,8 mld zł to wkład gotówkowy. Zrzucą się na to trzy energetyczne spółki (PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, Energa Kogeneracja i PGNiG Termika), które dadzą po 500 mln zł. Zapewni im to udziały na poziomie po 15–16 proc. Pozostałe 300 mln zł zapewni Fundusz Inwestycji Polskich Przedsiębiorstw. Przewidziano też udziały dla Towarzystwa Finansowego Silesia i Węglokoksu w zamian za konwersję wierzytelności na 617 mln zł.

Wtorkowe porozumienie przewiduje też refinansowanie obecnego długu bankowego KW. W ramach aktualnego programu zadłużenia pięć banków obligatariuszy KW (Alior Bank, BGK, BGŻ BNP Paribas, PKO BP, BZ i WBK) oraz Węglokoks deklarują objęcie nowych obligacji wyemitowanych przez PGG na 1 mld 37 mln zł w trzech transzach spłacanych w latach 2019–2026. Zaangażowanie Węglokoksu sięgnie 421,5 mln zł, a banków 615,5 mln zł. PGG ma funkcjonować w oparciu o biznesplan, którego celem jest utrzymanie kosztów produkcji pod kontrolą, poprawa efektywności i osiągnięcie określonych poziomów rentowności. Szczegóły w tym zakresie ma regulować umowa inwestycyjna, której podpisanie zaplanowane zostało na 29 kwietnia.

Opinia

Jerzy Markowski, prezes Silesian Coal, były wiceminister gospodarki

Energetyka od dawna pomaga górnictwu, choćby dokonując przedpłat za węgiel. Te sektory są już tak dalece uwikłane we wzajemne powiązania, że zaczyna to szkodzić obu branżom. Uważam jednak, że to był ostatni moment na utworzenie Polskiej Grupy Górniczej. Nie mam złudzeń co do tego, że inwestorzy będą tam mieli coś do powiedzenia. Nie będzie prawdziwej restrukturyzacji. Grupa na pewien czas odetchnie, bo oddalona zostanie perspektywa spłaty zobowiązań wobec banków. Ale ich udział nie sprawi, że w PGG przybędzie pieniędzy. Plan rządu dotyczący otwierania nowych kopalń też może być zagrożony. Bo na Śląsku jest głęboka niechęć do tworzenia nowych miejsc pracy w górnictwie.

Energetyka
Rosnące ceny energii zostaną przerzucone na spółki energetyczne? Jest zapowiedź
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Energetyka
Więcej gazu w transformacji
Energetyka
Pierwszy na świecie podatek od emisji CO2 w rolnictwie zatwierdzony. Ile wyniesie?
Energetyka
Trump wskazał kandydata na nowego sekretarza ds. energii. To zwolennik ropy i gazu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Energetyka
Bez OZE ani rusz