Rynek paneli słonecznych w Polsce nie rozwinie skrzydeł. Jego potencjał, szacowany jeszcze w ubiegłym roku przez Instytut Energetyki Odnawialnej na poziomie 200 tys. instalacji, dziś spada do zera.
Do inwestowania w przydomowe mikroinstalacje, w tym źródła fotowoltaiczne, miały nas zachęcać taryfy gwarantowane (czyli stałe przez 15 lat stawki za sprzedaż energii do sieci, wyższe niż aktualny koszt jej zakupu) wprowadzone do ustawy o odnawialnych źródłach energii. Zmienił się jednak rząd i reguły gry.
W nowelizacji ustawy zaproponowano prosumentom system opustów polegający na wymianie barterowej energii pobranej z oddaną do sieci. Przy czym najmniejsi producenci za 1 MWh mają otrzymać jedynie 0,7 MWh.
Tylko dla pasjonatów
– Jeżeli zmiany zaproponowane w projekcie noweli ustawy o OZE zostaną wprowadzone, spowodują brak opłacalności mikroinstalacji i spadek zainteresowania nimi – przewiduje Michał Ćwil, wiceprezes Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej (PIGEOR). – Fotowoltaicą interesować się będą tylko pasjonaci, którzy nie będą liczyć, czy poniesione nakłady kiedykolwiek się zwrócą.
Jak szacuje PIGEOR, rodzina mieszkająca w domu jednorodzinnym i zużywająca ok. 4 MWh rocznie wyjdzie na zero po okresie dłuższym niż 25 lat. I to tylko przy założeniu, że całą produkcję będzie zużywać na własne potrzeby. Ale spełnienie tego warunku jest obecnie niemożliwe ze względu na brak komercyjnie opłacalnej metody magazynowania energii.