Choć łączący systemy elektroergetyczne Litwy i Polski interkonektor LitPol Link o mocy do 500 MW działa od zaledwie dziesięciu miesięcy, sąsiedzi już proponują budowę bliźniaczego. Chcą, by oba łączniki miały w 2025 r. w sumie moc 2 tys. MW. Dla importujących większość energii Litwinów to warunek włączenia się do unijnego systemu energetycznego.
Z polskiej strony nie widać jednak entuzjazmu nawet dla zwiększenia przepustowości już działającej linii. Umowa operatorów systemów (PSE – Polskie Sieci Elektroenergetyczne i Litgrid) przewiduje zwiększenie mocy do 1 tys. MW do 2020 r. Sam most Ełk–Alytus (pol. Olita) ma już moc docelową, ale brak linii wewnątrz Polski. Ponadto Litwa musi zamontować za 80 mln euro tzw. wstawkę, konieczną ze względu na to, że systemy nie są zsynchronizowane.
Import obniża cenę
– Trudno wskazywać, kiedy te inwestycje się zakończą. Są przygotowywane – słyszymy w Ministerstwie Energii.
W PSE entuzjazmu jednak nie widać. – To, co powstało, wystarczy – mówi menedżer z tej firmy. – Jeśli chodzi o LitPol Link 2, to inicjatywa jest po drugiej stronie, nam się nie spieszy – dodaje. To dlatego, że od otwarcia mostu płynie do Polski przez Litwę więcej taniej energii ze Skandynawii. Część – jak uważa nasz rozmówca – może pochodzić z Rosji, bo Litwa, Łotwa i Estonia są zsynchronizowane z tamtejszym systemem.
Litwini chętnie by się zsynchronizowali z systemami zachodniej Europy, wprowadzając w życie założenia unii energetycznej. A to – argumentują – zależy właśnie od budowy LitPol Link 2.