Zerwanie przez Arabię Saudyjską, ZEA, Bahrajn i Egipt stosunków dyplomatycznych z Katarem i blokada lądowej granicy z tym emiratem wywołały wielkie spadki na katarskiej giełdzie. QE, główny indeks giełdy w Ad-Dausze, stracił w poniedziałek 7,7 proc., a w trakcie sesji zniżkował o prawie 10 proc. Reakcja rynku naftowego była jednak umiarkowana. Ropa gatunku WTI drożała w poniedziałek rano o 0,5 proc., do 48,5 dol. za baryłkę. Po południu cena jednak spadła. Jak na razie inwestorzy nie dostrzegają więc dużego ryzyka, że ten konflikt doprowadzi do poważnych zakłóceń w dostawach ropy. Katar jest wszak stosunkowo małym graczem na rynku naftowym. Jest za to jednym z największych producentów gazu ziemnego na świecie i dostarcza ten surowiec również do Polski.
Gazowe zagrożenie
W marcu PGNiG podpisało dodatkową umowę do długoterminowego kontraktu na dostawy gazu z Kataru. Zgodnie z nią koncern Qatargas ma dostarczać PGNiG 2 mln ton gazu skroplonego (LNG) rocznie, czyli ok. 2,7 mld m sześc. gazu. W latach 2018–2020 dostawy miały być jeszcze większe: 2,17 mln ton rocznie. Katar miał być głównym dostawcą gazu do gazoportu w Świnoujściu i tym samym pomagać nam uniezależniać się od rosyjskiego surowca. Czy spór z innymi państwami arabskimi nie zagrozi jednak tym planom?
– Katar jest zablokowany od strony lądu przez Arabię Saudyjską. Jeśli chodzi o drogę morską, to jego tankowce muszą przepływać Cieśninę Hormuz, położoną między Iranem a ZEA, co okazuje się być niebezpieczną sytuacją. Azjatyccy konsumenci, tacy jak Japonia, Indie czy Korea Płd., najmocniej zostaliby dotknięci ewentualnym zakłóceniem dostaw LNG, gdyż są największymi importerami gazu katarskiego. Nie bijemy jeszcze na alarm, ale sytuację warto uważnie monitorować – twierdzi Clement Thibault, analityk z Investing.com.
Katar odpowiada za 30 proc. światowej produkcji LNG. Wielu ekspertów wskazuje jednak, że nie powinno dojść do większych zakłóceń w dostawach. Zwłaszcza że ryzyko wojny jest małe. – Trudno się spodziewać, by te kraje poszły na wojnę w sytuacji, gdy amerykańska flota stacjonuje w Katarze. A co do Qatargas, to jednym z jego akcjonariuszy jest amerykański koncern Exxon, którego prezesem był Rex Tillerson, sekretarz stanu USA. Na Bliskim Wschodzie zresztą konflikt nie wyklucza tego, że pewne interesy wciąż odbywają się normalnie – mówi „Rzeczpospolitej" Grzegorz Pytel, ekspert Instytutu Sobieskiego.
Lotnicze komplikacje
Zagrożenie stanowi również przerwanie komunikacji między Katarem a skłóconymi z nim państwami. Poszkodowane mogą być m.in. popularne wśród Polaków linie Qatar Airways. Zawiesiły one już loty do Arabii Saudyjskiej. To może mieć negatywne skutki dla linii lotniczych, morskich przewoźników i firm spedycyjnych.