Najwyższa Izba Kontroli wyliczyła, że Orlen, realizując środki zaradcze określone przez Komisję Europejską dla jego fuzji z Lotosem, sprzedał majątek za kwotę wynoszącą co najmniej 5 mld zł mniej niż faktyczna jego wartość – wynika z informacji Business Insider Polska. Szczególnie mało miał uzyskać ze sprzedaży 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej na rzecz Aramco, bo o około 3,5 mld zł poniżej tego, ile były warte. Według NIK Saudyjczykom zakup udziałów za 1,15 mld zł zwróci się w zaledwie 15 miesięcy i to tylko z samej marży uzyskiwanej na sprzedaży wytwarzanych w Gdańsku produktów naftowych. Aramco przejęło też za około 1 mld zł firmę, do której wniesiono działalność obejmującą hurt paliw i 50 proc. udziałów w podmiocie handlującym paliwem lotniczym.
Z kolei z ustaleń TVN 24 wynika, że Aramco miało zapłacić za wszystkie aktywa nabywane od Orlenu o 7,2 mld zł mniej, niż były warte. NIK ich wartość oszacował na 9,4 mld zł, a zbyto je za 2,2 mld zł.
Istotne ryzyka dla bezpieczeństwa paliwowego
Kontrolerzy NIK oceniają, że poniżej szacowanej wartości rynkowej miała być sprzedana również firma Lotos Biopaliwa na rzecz węgierskiego Rossi Biofuel oraz zakłady produkujące asfalty i bazy paliwowe, które nabyła grupa Unimot. Kwoty transakcji z pierwszym z tych podmiotów nie podano. Z kolei z Unimotem wstępnie cenę ustalono na co najmniej 450 mln zł. Ile wyniosła ostatecznie? „Wartość transakcji na dzień jej zamknięcia wynosiła łącznie 366,4 mln zł (zawiera ona kwotę do zapłaty na rzecz Orlenu części uzgodnionej ceny sprzedaży akcji Lotos Terminale oraz kwotę refinansowania zobowiązania Lotos Terminale wobec banku)” – podaje biuro prasowe Unimotu. Dodaje, że cena może ulec zmianie.
NIK, badając fuzję Orlenu z Lotosem, dodatkowo wziął pod lupę sprawy związane z prowadzeniem nadzoru nad tą transakcją i obiema spółkami. W tym kontekście stwierdził, że Jacek Sasin, minister aktywów państwowych, prowadził nadzór w sposób nierzetelny. Kontrolerzy negatywnie ocenili też działania ministra w obszarze bezpieczeństwa paliwowego.