Europejski Zielony Ład, Fit for 55, REPowerEU, unijne prawo o klimacie. Przeciętny Kowalski może się w tym pogubić. Te programy zahaczają o siebie, choć nie zawsze są ze sobą powiązane. Spróbujmy to jakoś uporządkować.

Europejski Zielony Ład jest związany z celem neutralności klimatycznej wyznaczonym przez UE na 2050 r. To szeroki program przebudowy gospodarki, energetyki, ale też transportu, rolnictwa i innych obszarów, które powinny do tego celu nas prowadzić. Z kolei Fit for 55, będący częścią Zielonego Ładu, jest programem implementacyjnym, który określa zobowiązania i przepisy do 2030 r. Prawo klimatyczne natomiast zostało uchwalone po to, by Zielony Ład nie funkcjonował tylko jako deklaracja polityczna, ale jako obowiązek prawny. To prawna baza dla Zielonego Ładu.

REPowerEU miał być z kolei odpowiedzią na wojnę, jaką Rosja rozpętała w Ukrainie, i idący za tym kryzys energetyczny.

To był sygnał przyspieszenia, nastąpiło kolejne podwyższenie celów do 2030 r., co miało umożliwić szybsze odejście od importu surowców energetycznych z Rosji. Zdecydowano też o przesunięciu części środków z funduszu postcovidowego NextGenerationEU na inwestycje w energetykę i przeciwdziałanie zmianom klimatu. Te inwestycje będą realizowane do 2026 r.

Co udało się zrobić w ramach Fit for 55?

Na forum unijnym uchwalone zostały wszystkie akty prawne poza jednym, dotyczącym opodatkowania produktów energetycznych. Sprawna realizacja prac była związana z końcem kadencji Parlamentu Europejskiego, starano się dokończyć proces przed wyborami. Ale takie terminy wynikały też z ogólnego harmonogramu. Fit for 55 był zaproponowany w lipcu 2021 r. Nad aktami prawnymi w Unii pracuje się od półtora roku do trzech lat. Wszystko wskazywało na to, że w 2023–2024 r. prace się zakończą. Teraz czas na kolejne wyzwanie, którym jest wdrożenie prawa w poszczególnych krajach.

Fit for 55 budził kontrowersje, w niektórych krajach pojawiały się głosy, że nie ma na niego zgody. Teraz już nie ma wyjścia, trzeba zaimplementować prawo.

Stwierdzenie: „nie zgadzamy się na Fit for 55” jest pustym hasłem. Mówimy o kilkunastu aktach prawnych i dokumentach nielegislacyjnych. Z czym więc konkretnie kraje się nie zgadzają? Z włączeniem transportu lotniczego do systemu handlu emisjami czy z ustaleniami dotyczącymi zielonego wodoru? A może z innymi propozycjami? Akty prawne są obowiązujące. Ogłoszono je w Dzienniku Urzędowym UE. Teraz można je już tylko podważyć w Trybunale Sprawiedliwości UE. Druga możliwość zmiany aktów prawnych to renegocjacja, ale to trudniejsza droga.

Które kwestie budzą największe wątpliwości?

Dwie były szerzej podważane – ETS 2, czyli unijny system handlu emisjami dla budynków i transportu oraz zakaz rejestracji nowych aut z silnikami spalinowymi od 2035 r. Ten ostatni przepis budził kontrowersje szczególnie w krajach, gdzie przemysł motoryzacyjny jest ważną częścią gospodarki: w Polsce, Słowacji, Czechach, na Węgrzech, a nawet w Niemczech. ETS dla budynków i transportu wywoływał z kolei krytykę w Polsce, gdzie ogrzewnictwo jest w dużej mierze węglowe, ale też w Rumunii, Bułgarii czy Francji. W tych obszarach możemy oczekiwać prób renegocjacji tych przepisów.

Jak nam wychodzi przenoszenie legislacji na rodzimy grunt?

Proces wdrażania przepisów związanych z Fit for 55 dopiero się zaczyna. Mieliśmy okres przedwyborczy, potem powyborczy i był problem z decyzyjnością i podjęciem kolejnych inicjatyw. Urzędnicy mają też dużo innych zadań związanych choćby z mrożeniem i rozmrażaniem cen energii i innymi bieżącymi kwestiami. Natomiast każda dyrektywa określa czas implementacji prawa do porządku krajowego, to są różne przedziały, od roku do nawet pięciu lat. W tym przypadku mamy do zrealizowania cele na 2030 r., który jest już za pasem. Trzeba będzie więc działać szybciej.

Zadowala pana przebieg transformacji w Polsce?

Proces postępuje, choć w sposób nieuporządkowany. Brakuje strategicznych długoterminowych dokumentów, które by pokazały, jak chcemy realizować cel OZE, zmniejszać emisje, redukować import paliw. Z perspektywy inwestorów, ale też gospodarstw domowych ważne jest, by transformacja była prowadzona w sposób przewidywalny. Mamy „Politykę energetyczną Polski do 2040 r.” i Krajowy Plan Energii i Klimatu. Oba dokumenty są nieaktualne. Mimo to transformacja jest w toku. Jestem umiarkowanym optymistą. Przed nami dużo wyzwań, choć ich skala jest różna w różnych krajach. Nie ma w Europie drugiego kraju, gdzie węgiel stanowi ponad 60 proc. w miksie energetycznym. Trzeba podejmować dyskusję na forum unijnym, by przedstawić naszą specyfikę, tłumaczyć uwarunkowania i możliwości, ale też pokazywać realne projekty zmian, w jaki sposób, do jakich celów i kiedy zamierzamy dojść. Wierzę, że zostaniemy zrozumiani.

rp.pl