W latach 90. poprzedniego wieku wiele produktów reklamowało się jako eko. Choć w gruncie rzeczy wiele wspólnego z ekologią nie miały, bo czy ekoskóra czy ekogroszek mogą być określone tym mianem? Trzy dekady później ekologia znowu stała się ważna, ale podejście do niej jest już nieco inne. Mamy oczywiście do czynienia z tymi, którzy wyczuli falę, przebierają się w zielone stroje, usta mają pełne frazesów, a sprawy środowiskowe wypisane na sztandarach, lecz jest to tylko green washing. Gdy zetrzemy tę warstwę piarowskiej fasady, widzimy, że król jest nagi.
W wyjątkowym roku obchodów stulecia gazety „Rzeczpospolita” wraz z Kapitułą Nagrody Zielone Orły „Rzeczpospolitej” postanowiła uhonorować firmy, samorządy, organizacje pozarządowe, a także osoby szczególnie zasłużone w walce o środowisko.
Firmy, które znalazły się w ścisłej czołówce, to podmioty, których celem jest nie tylko osiąganie jak najlepszych wyników finansowych, ale również wdrażanie rozwiązań z jednej strony przyjaznych klimatowi, a z drugiej ograniczających negatywny wpływ na środowisko.
Wśród samorządowców są tacy burmistrzowie czy wójtowie, którzy bagatelizują kwestię smogu czy ocieplenia klimatu, ale są i odpowiedzialni liderzy, którzy z walki o poprawę jakości powietrza uczynili niemal swoją misję. Pozyskują na to nie tylko finansowanie zewnętrzne, ale i poparcie polityczne w radach gmin czy miast.
W ostatnich latach wiele złego mówiono o tzw. ekologach. Celowo mówię o tzw., bo pod zielone organizacje podszywali się wyłudzacze pieniędzy, którzy szermując hasłami walki o środowisko, blokowali różne inwestycje do czasu, aż nie otrzymali pieniędzy. Wrzucono ich do jednego worka z organizacjami, które walczą nie tylko o ochronę coraz bardziej dewastowanej przyrody, ale i starają się zwrócić naszą uwagę na problem jakości powietrza czy degradacji flory i fauny, jakie niesie ze sobą eksploatacja złóż węgla. W gronie nominowanych znalazły się organizacje, które od lat dzięki pracy wielu wolontariuszy działają na rzecz środowiska i klimatu.