Czym jest grzech ekologiczny? Podczas ubiegłorocznego synodu biskupów na temat Amazonii chciano, by Kościół uznał za grzech niszczenie środowiska naturalnego.
Tak, ten temat pojawił się mocno w kontekście dewastacji Amazonii i jej bezcennych ekosystemów. Pytanie zaś każe nam pomyśleć o problematyce ekologicznej z perspektywy moralnej i religijnej. Szukamy zatem, gdzie tu wina moralna i gdzie grzesznik. Gdzie ten, który uzna, że zgrzeszył, i powie: „moja wina” – nie: „twoja”, nie: „cudza”. Ale oprócz sumienia wrażliwego na krzywdę dla świata stworzenia, przyrody, zwierząt i ludzi widzimy też Stwórcę i Pana całej rzeczywistości oraz prawa moralnego. Zatem przykładowo, paląc plastikiem w piecu, zatruwam powietrze, siebie i sąsiadów. Wypuszczam toksyny, które niszczą świat wokół mnie. Zatem grzeszę. Jeśli to jest świadome i dobrowolne, mamy poważny grzech.
Na razie nie udało się go wprowadzić do Katechizmu Kościoła katolickiego. Dlaczego?
Katechizm powstawał w latach 80., wtedy nie mieliśmy świadomości, że możemy być tacy okrutni – dla siebie i dla świata. Temat pojawił się w różnych tzw. rachunkach sumienia, na przykład w tym, który jako REFA robimy od końca lat 80. Tam oceniamy to, jacy jesteśmy wobec Boga, bliźnich, ale także przyrody. Odwołujemy się do odpowiedzialności i troski o dobra wspólne. Jeśli odbiorca jest wrażliwy, przyjmuje pytania i w swym sumieniu osądza siebie. A czasem to nie działa, bo brak wrażliwości moralnej na te tematy, bo sumienie nie reaguje, bo człowiek zatruty. Wtedy odwołujemy się do argumentów zdrowotnych, do autorytetów lokalnych, czasem jest to lekarz, czasem proboszcz. Wracając do przykładu z paleniem plastiku, widzę, że jest coraz lepiej, choć czasem „kopciuchy” to efekt biedy, czasem głupoty…
Czasami też chciwości…