Pomimo pandemii koronawirusa i nie czekając na rządową strategię, polska energetyka już się zmienia, a zielona energia wypycha z rynku węglowe moce. Kolejne spółki energetyczne i przemysłowe ogłaszają swoje plany ograniczania emisji CO2 i inwestycji w odnawialne źródła energii. Docelowo – jak wynika z ostatniej wersji projektu „Polityki energetycznej państwa do 2040 r.” – filarem nowego systemu ma być morska energetyka wiatrowa (8–11 GW) i jądrowa (6–9 GW). Celem jest uzyskanie co najmniej 23 proc. udziału OZE w finalnym zużyciu energii brutto w 2030 r. Przełoży się to na 32-proc. udział zielonych instalacji w produkcji energii elektrycznej.
Skala wyzwań, przed jaką stoją inwestorzy i instytucje finansowe, jest ogromna, bo dziś zarówno prąd, jak i ciepło produkujemy głównie z węgla. Według raportu przygotowanego przez Instytut Energetyki Odnawialnej (IEO) we współpracy z Konfederacją Lewiatan na inwestycje w OZE w najbliższej dekadzie popłynie 205 mld zł, z czego 117 mld zł w obszarze wytwarzania prądu, a 88 mld zł w ciepłownictwie. Jak wskazują autorzy raportu, największe nakłady zostaną skierowane na inwestycje w technologie zeroemisyjne, a w szczególności na wykorzystanie energii słońca i energii wiatru. Natomiast w mniejszym zakresie środki zasilą projekty związane z wykorzystaniem biomasy i biogazu, bazujących na procesach spalania. IEO wskazuje jednocześnie, że zielone inwestycje najbardziej potrzebne będą w najbliższych pięciu latach, bo mogą dać impuls do odbudowy gospodarki w dobie pandemii, ograniczyć dalszy wzrost cen energii elektrycznej i ciepła, a także pomóc zrealizować unijne zobowiązania w zakresie OZE i ochrony klimatu.
Słoneczna rewolucja
Prawdziwy boom inwestycyjny obserwujemy w fotowoltaice (PV). Na początku października moc zainstalowana w panelach słonecznych sięgnęła już niemal 2,7 GW. Oznacza to wzrost o 166 proc. w porównaniu z tym samym okresem w 2019 r. W takim tempie nie rozwija się żadna inna technologia odnawialnych źródeł energii w naszym kraju. Osiągniętą w październiku moc PV można porównać do trzech dużych bloków węglowych – takich jak ten, który Tauron wybudował właśnie w Elektrowni Jaworzno. Z tym że fotowoltaika to przede wszystkim rosnące w ekspresowym tempie mikroinstalacje na dachach polskich domów.
Upowszechnienie słonecznych instalacji było możliwe dzięki potężnej erozji cen urządzeń na przestrzeni zaledwie kilku ostatnich lat, a także dzięki dotacjom oferowanym przede wszystkim w ramach rządowego programu „Mój prąd”. Producenci systemów fotowoltaicznych informują o znaczącym wzroście zainteresowania ich produktami w ostatnim czasie z uwagi na to, że pula środków przeznaczona na dotacje może się wyczerpać do końca tego roku. Ministerstwo Klimatu zapowiedziało już, że chce kontynuować program „Mój prąd” w przyszłym roku, a nawet go rozszerzyć, włączając do inicjatywy dotacje na domowe stacje ładowania samochodów elektrycznych, pompy ciepła i magazyny energii.
– Dofinansowanie na instalacje fotowoltaiczne powinno pozostać istotnym elementem tego programu. Oczekiwania prosumentów w tym zakresie nie zostały jeszcze w pełni zagospodarowane. Liczymy, że ostateczne zasady i kształt trzeciej edycji programu „Mój prąd” zostaną wkrótce przedstawione, tak aby branża mogła w pełni odpowiedzieć na potrzeby rynku – podkreśla Dawid Cycoń, prezes ML System – firmy produkującej panele fotowoltaiczne.