Tempo zmian jest znacznie szybsze niż możliwości adaptacji

Wywiad: Fizyk atmosfery, profesor nauk o Ziemi, członek korespondent PAN Szymon Malinowski.

Publikacja: 26.11.2020 20:00

materiały prasowe

materiały prasowe

Foto: materiały prasowe

Jedynym beneficjentem pandemii koronawirusa wydaje się klimat…

Powiedziałbym, że konsekwencje obecnych wydarzeń dla klimatu są stosunkowo niewielkie. Co prawda ograniczyliśmy część naszej działalności,

ale nie w tych sferach, które są dla klimatu kluczowe.

Naprawdę? Wiosną wiele pisano

o spadku emisji.

Ale przede wszystkim emisji aerozoli atmosferycznych i zapylenia – zatem mowa raczej o jakości powietrza, a nie o klimacie.

Ta rzeczywiście się poprawiła w okresie lockdownu, kiedy gwałtownie zatrzymały się transport i część przemysłu. W tej chwili jednak wszystko wróciło do szkodliwej normy, może tylko transport lotniczy działa na mniejszą skalę. Z aut korzystamy jak wcześniej.

Doniesienia, o których pan wspomina, to zaledwie lokalne, drobne zjawiska. Struktura rolnictwa i spożycie mięsa nie zmieniły się ani o jotę. Struktura produkcji energii elektrycznej zmieniła się nieznacznie. Kryzys gospodarczy wymusił niewielkie spadki emisji, ale jeżeli chodzi o model emisji – zmieniło się niewiele. I co ważniejsze: wszyscy niecierpliwie czekają na powrót do czasu sprzed pandemii.

Czyli pandemia nie doprowadziła do żadnych zmian?

Co najwyżej uświadomiła niektórym, że to, co mówią naukowcy, czasem ma sens. W końcu nauka od kilkunastu lat przestrzegała przed wysokim prawdopodobieństwem wybuchu globalnej pandemii. W kilku ostatnich latach mówiono o tym bardzo wyraźnie. W naturze są pewne związki przyczynowo-skutkowe, których opinia publiczna na co dzień nie dostrzega, ale są one bardzo dobrze udokumentowane i uzasadnione.

Rozumiem, że globalne ocieplenie może przynieść nam kolejne pandemie, charakteryzujące dziś np. wyłącznie tropiki?

Owszem, to jedna z możliwości. Groźniejsze są jednak bardziej fundamentalne problemy, choćby kwestia możliwości produkowania żywności. Pustynnienie, degradacja wielu obszarów. To, że na północy globu zrobi się cieplej, nie znaczy, że da się tam przenieść np. uprawy. Tempo zmian robi się dużo większe niż możliwości adaptacji.

Myślę, że nie docenia pan politycznych konsekwencji pandemii. Proszę spojrzeć, jak przyspieszyła Unia Europejska…

Sądzę, że to tylko koincydencja w czasie. Naukowcy coraz mocniej biją na alarm i przybywa światłych polityków, którzy zdają sobie sprawę z konsekwencji zachodzących procesów. I wiedzą, że w tym momencie trzeba świecić przykładem, a z czasem nawet – jeśli uda się sprawnie ograniczyć emisje – wykorzystać sytuację gospodarczo i politycznie.

Odwróćmy zatem perspektywę: może Covid-19 utrudnia walkę ze zmianami klimatycznymi? Zmusza nas do „emisjogennych” zachowań?

Zasadniczy problem polega na tym, że nie wiemy tak naprawdę, które zachowania do takich zaliczyć. System gospodarczy nie jest jasno sprzężony z ekosystemem naturalnym: przedsiębiorcy na rozmaite sposoby redukują koszty, a za szkody ponoszone w tym procesie przez przyrodę nie płaci nikt. Te szkody są jednak wyrządzane i spowodują, że w przyszłości firmy i ludzie będą musieli zapłacić więcej za „usługi” świadczone nam przez środowisko, jak choćby dostawy wody. Albo też „usługi” te będą w ogóle niedostępne.

Ukrywanie kosztów prowadzi do bankructwa. W biznesowym sensie po bankructwie pozostają pracownicy, jakiś majątek. Natomiast tu potencjał środowiska do świadczenia „usług” – np. potencjał ziemi do produkcji żywności – zostanie nieodwracalnie (w ludzkiej skali czasu) wyczerpany. I gospodarcze zabiegi, jakieś fundusze czy „instrumenty finansowe”, tego braku nie zrekompensują. Potrzebujemy rozwiązań systemowych.

Jakich?

Nie jestem specjalistą w tym zakresie, ale bardzo dobrze wiemy, co chcemy osiągnąć. W naprawdę krótkim czasie ograniczyć emisję dwutlenku węgla do zera, przy zachowaniu – lub zwiększeniu – bioróżnorodności.

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.

Najprościej byłoby wycenić koszty: w formie jakiegoś rodzaju podatku. A te pieniądze wykorzystać czy to do zmiany innych danin, czy na transformację społeczno-energetyczną. Weźmy motoryzację – gdy widzę, że opłaca się budować auta o wadze półtorej tony, które będą docelowo wozić kilka kilogramów zakupów, to znaczy, że obecny system kompletnie nie funkcjonuje. Energia i surowce, które pozyskujemy ogromnym środowiskowym kosztem,

zostają w niewiarygodny sposób zmarnowane. Taki sam efekt moglibyśmy uzyskać przy nieporównanie niższym zużyciu energii.

Wchodzimy tu na wyjątkowo drażliwy obszar indywidualnych wyborów konsumenckich…

Za które konsument nie płaci, za to obciąża skutkami swego wyboru swoje dzieci i wnuki. To nie kwestia wolności wyboru, tylko braku wyceny kosztów i w konsekwencji braku uczciwej zapłaty za nie.

Takim mechanizmem zapłaty są już choćby europejskie pozwolenia na emisje.

Owszem, ale tylko sektorowym – i o niewielkim znaczeniu w ogólnym bilansie. Nie kupuje pan pozwolenia na emisje swojego samochodu. Gdyby pan musiał, toby się pan pięć razy zastanowił, czy jednak nie lepsze mniejszy silnik i auto. A spalony litr benzyny to emisja prawie 2,5 kg dwutlenku węgla do atmosfery. Inny przykład: budowa niskoemisyjnego budynku to dziś wydatek niewiele wyższy od budowy w tradycyjnych technologiach. Ale patrzy się wyłącznie na cenę budynku, a gdybyśmy patrzyli na tę cenę plus 10 czy 15 lat eksploatacji, biorąc pod uwagę koszty energii, to perspektywa natychmiast by się zmieniła.

Tymczasem nie mamy żadnych bodźców długookresowych. Łatwiej taniej wybudować i taniej sprzedać, a potem dużo płacić, niż kalkulować. Eksperci twierdzą, że najlepiej byłoby wyceniać przyszłe szkody dla klimatu i utratę bioróżnorodności na samym początku procesu – np. gdy paliwo kopalne wyjeżdża spod ziemi. Jak się to zrobi na samym początku, to łańcuch kolejnych działań będzie wyglądać inaczej.

Jedynym beneficjentem pandemii koronawirusa wydaje się klimat…

Powiedziałbym, że konsekwencje obecnych wydarzeń dla klimatu są stosunkowo niewielkie. Co prawda ograniczyliśmy część naszej działalności,

Pozostało 97% artykułu
Walka o klimat
Mieszkańcy mogą zobaczyć, że smog otacza nie tylko sąsiadów
Walka o klimat
Biznes czeka energetyczna rewolucja
Walka o klimat
Firmy przed odpadową rewolucją
Walka o klimat
Przywracanie miastom zieleni to nie tylko frajda dla oczu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Walka o klimat
Ceny będą niższe, jeżeli konsumenci odpowiednio posegregują odpady